Trzy dni temu skończyły się mistrzostwa świata w Brazylii. Przez niemalże miesiąc 90% facetów na świecie i bliżej nieokreślony procent kobiet (w sumie ciekawe czy ktoś to policzył) spędzało godziny przed telewizorami śledząc zmagania najlepszych reprezentacji na świecie. Każde popołudnie i każdy wieczór zarezerwowany był dla fenomenalnych zagrań i przepięknych bramek, wszystko inne, co tylko się dało, było przesuwane na wcześniej/później lub przekładane na inny termin. Takimi prawami rządzi się mundial i w tym okresie nikt fanowi piłki nożnej (i sportu w ogóle) nie przemówi do rozsądku. Mecze są najważniejsze, niezależnie jak nudne by one faktycznie nie były.

Ale to już koniec. Ostatni mecz za nami, zwycięzca (zasłużony!) został wyłoniony, nagrody zostały przyznane, piłkarze dostali wolne, nie ma żadnych rozgrywek. Nie ma piłki nożnej, mistrzostwa świata w siatkówce dopiero za półtora miesiąca, tenis jest w martwym sezonie między turniejami wielkoszlemowymi, generalnie wielka, sportowa pustka. Człowiek przez miesiąc przyzwyczaił się, że jak tylko wróci z pracy i włączy telewizor to albo są jakieś analizy, albo studio, albo już mecz leci i wystarczy wyjąć zimne piwo z lodówki (zawsze zapas musi być w trakcie mundialu) żeby poczuć pełnię szczęścia. A to, że koło 1 w nocy się przysnęło bo mecz nie porywał? Nieważne, po coś w końcu są skróty na następy dzień.

Zespół odstawienia mistrzostw

A teraz nawet nie ma z czego rano skrótów oglądać. Piwa nie ma do czego wypić, bo do filmu to nie to samo co przy meczu nawet jeśli siedziałeś z kobietą, która focha strzela, ‘że oni znowu za tą piłką latają, a ja bym chciała w końcu coś innego zobaczyć’. Włączasz telewizor w nadziei, że jednak coś będzie latało na zielonej murawie

Tak jak zespół odstawienia mają alkoholicy, seksoholicy i inni ‘holicy’, tak Ty nie możesz znieść ciągłego braku emocji związanych z mundialem, do których przyzwyczaiłeś się przez ostatni miesiąc.

mimo, że wiesz, że nie ma takiej możliwości. Zamiast tego jedynie kolejny durnowaty kabaret z setką Andrzejów i Januszy z Bożenami na widowni. O zgrozo znowu ta marna Mariolka, a potem Koń Polski.

Idziesz więc do komputera, a tam na 90% strony głównej artykuły wspominające wydarzenia minionego miesiąca. Na co trzecim obrazku Manuel Neuyer, który w każdym filmie wojennym wyglądałby na idealnego SS-mana. Gdzieś tam przewijają się Robben, Messi (tfu!), Silva i inni. I tak to wszystko co napisali w artykułach dawno wiesz z mundialowych aktualności, więc czytasz je dla samego faktu czytania. Zerowa frajda.

Włączasz Fifę 2014 tylko po to, by zagrać jeden mecz. Samemu to nie to samo, ale nawet z kumplami jakoś odtwarzanie minionych meczy nie sprawia żadnej frajdy. Granie tuż przed – to było coś! Takie typowanie wyników i potem zakładanie się o byle co (ok, wiadomo, o piwo) dawało fajny zastrzyk emocji, a teraz? Bida, emocje takie jak przy jeździe Dacią Logan.

Więc kręcisz się jak gó*no w przeręblu po swoim mieszkaniu nie wiedząc co zrobić. Aż zaczyna to być trochę męczące, takie poszukiwanie na siłę jakiegokolwiek zajęcia. Cholera, jeszcze parę dni temu darłeś się na cały głos po bramce, a teraz słychać jak mucha odbija się od okna. Głupia mucha, nie widzi, że ma uchylone okno. Fascynujące.

Jeśli masz takie objawy jak te powyżej to ewidentnie zapadłeś na Zespół Odstawienia Mistrzostw. Tak jak zespół odstawienia mają alkoholicy, seksoholicy i inni ‘holicy’, tak Ty nie możesz znieść ciągłego braku emocji związanych z mundialem, do których przyzwyczaiłeś się przez ostatni miesiąc. Ale nie martw się. To przejdzie. W końcu tak samo ma każdy facet, który przez ostatni miesiąc tak jak Ty ślęczał przed telewizorem chłonąc Mundial.

Jak sobie poradzić z Zespołem Odstawienia Mistrzostw?

Cóż, nie jest łatwo, przynajmniej początkowo. Przede wszystkim musisz sobie przypomnieć co robiłeś kiedy nie było mistrzostw. W końcu przez 4 lata między mundialami jakoś egzystowałeś. Oczywiście, jeśli siedziałeś z piwem w ręku przed telewizorem to ja Ci tutaj nie pomogę, sam przegrałeś życie. Jak chcesz to rób tak dalej, ale nie wróżę Ci świetlanej przyszłości.

Załóżmy jednak, że aby oglądać mundial musiałeś jakoś sobie plan dnia ułożyć. A to ugotowałeś jedzenie na kilka dni do przodu, trening przesunąłeś na rano albo przed mecze (ja np. trenowałem pomiędzy, idealnie się mieściłem), sprzątałeś mieszkanie jak już trzeba było te butelki usunąć bo się nic więcej na stoliku nie mieściło. Przyznaj sam przed sobą – prawie wszystko co się dało ustawiałeś i skracałeś tak, by móc mecz obejrzeć.

No i już, antidotum gotowe. To, co tak udanie skracałeś i przesuwałeś, teraz przywróć na miejsce sprzed mistrzostw, przecież było dobrze. No, chyba, że nowy sposób skompresowanego czasu Ci odpowiada, to zostaw tak jak jest. I znajdź sobie coś, co Cię znowu pochłonie. Nadrób seriale. Przedłuż trening, tego nigdy za dużo. Przejdź się po mieście, w ciągu tego miesiąca wyjętego z życia coś się mogło zmienić. Znajomi pewnie też mają podobny problem jak Ty, więc wyjdźcie gdzieś razem.
Spokojnie, za dwa tygodnie zapomnisz, że w ogóle mistrzostwa miały miejsce