Ubiegły tydzień nie powalił mnie na kolana żadną elektryzującą wiadomością ze świata motoryzacji. Sezon urlopowy w pełni, z tego co widziałem w prognozie to pogoda w większości Europy raczej rozpieszcza, trudno się więc dziwić, że nastał ogólny marazm i niechęć do pracy. W sumie taki stan to raczej constans, ale dobrze jest sobie to przynajmniej tłumaczyć rozleniwiającą aurą.
Choć ta aura ewidentnie chłopakom w motoryzacji na głowy też się rzuciła, to coś tam jednak z nowości da się wygrzebać. O wojnie na prędkości już Wam wspominałem w ostatnim wpisie (link), więc nie ma sensu się powtarzać – ważne jest tylko, byście pamiętali, że już za rogiem czai się nowy Veyron i Hennessey F5. Aż się boję pomyśleć, co jeszcze inne marki szykują w związku z powyższym. Jedno jest pewne – Arrinera raczej temu nie zagrozi
Idąc dalej tropem szybkości i luksusu, to można w sumie wspomnieć o Mercedesie, który tak jak w większości swoich samochodów, tak samo dla klasy S zaprezentował wersję 600 Guard
We Fiacie po staremu
Faworytem zeszłego tygodnia jest jednak dla mnie auto znacznie bardziej przyziemne – Fiat Punto Evo, które przeszło właśnie kolejny facelifting. Nigdy bym o tym nie wspomniał gdyby nie fakt, że… jest to FL numer 4. W innych samochodach nie robi się więcej niż dwie operacje plastyczne, Fiat jednak postanowił totalnie zdeprecjonować nazwę ‘Punto’ i wystawić je na pośmiewisko.
A szkoda, bo mówiąc szczerze, bardzo to auto zawsze lubiłem. Grande Punto było mega ładne w momencie, kiedy weszło na rynek (2005 rok…), Punto Evo też było super. Punto miało być stadium ostatnim i tak też wyglądało – jako dobicie popularnego samochodu. Najwyraźniej jednak Włochom troszkę się obsunęły plany w związku z 500 Plus (następca Punto, najbardziej idiotyczny pomysł na świecie) więc zrobili kolejny facelifting, który wygląda tak:
Z przodu zalatuje tandetą aż miło – trudno się dziwić, bo Punto Evo weszło póki co jedynie do sprzedaży w Indiach i nie wiadomo, czy pojawi się na innych rynkach. A tam lubią taniochę. Ale biorąc pod uwagę, że inny model klasy B nie jest oferowany przez Fiata to kto wie, może i u nas się to auto pojawi.
To, że zaprezentowano odgrzewany po raz kolejny kotlet można jeszcze przełknąć – szykują coś nowego, więc niech będzie. Przykre jest raczej to, że auto, które Fiatowi nabiło niesamowitą sprzedaż od lat 90, teraz jest uznawane za piąte koło u wozu i cóż – jego nazwa umrze śmiercią tragiczną, tak samo jak prawdopodobnie cały Fiat, jeśli nie zmieni swojej polityki modelowej. Znając ich i tak swój pomysł na biznes zmienią w przeciągu 3 lat i będą chcieli Punto przywrócić do życia, a wtedy na to będzie już trochę zbyt późno.