Na polskim rynku nie brakuje małych samochodów, co w zupełności zrozumiałe – przy obecnym przepełnieniu miast i kuriozalnie wysokich cenach paliwa, każda oszczędność jest na wagę złota. I choć sześciometrowe limuzyny, napędzane ośmiolitrowymi silnikami rodem z amerykańskiego snu, cały czas kuszą, to realia każą zwrócić się raczej ku mniej obciążającym budżet rozwiązaniom. I w klasie ekonomicznej na czele peletonu wciąż znajdują się dwa modele, które – choć pod wieloma względami różne – mają ze sobą naprawdę dużo wspólnego. Škoda Fabia I i Volkswagen Polo III. Dzisiaj – o tym drugim.

Produkcję trzeciej generacji niemieckiego kompaktu rozpoczęto w 1994 roku. Nie jest to więc konstrukcja młoda, ale – jak pokazuje czas – wciąż jeszcze nie najgorzej się spisująca. Fabia z kolei światło dzienne ujrzała pięć lat później, zaczerpując wiele rozwiązań z innych modeli koncernu VAG. I choć oba te modele dawno temu doczekały się już kolejnych odsłon, klienci – skuszeni niskimi cenami na rynku pojazdów używanych oraz bajecznie łatwym dostępem do części zamiennych – sięgają po starsze wersje.

VW Polo

Polo III – po faceliftingu z 1999 roku – prezentuje się bardzo nowocześnie. Nie sposób rozpoznać, że VW ten to równolatek siermiężnych Polonezów*. Wygląd jednak nie jeździ, choć w tym akurat przypadku może być inaczej, wszak po najmniejsze samochody sięgają zwykle kobiety, które – z reguły – Polo nie mają akurat nic do zarzucenia. 3,7 metra niemieckiej blachy wciśnie się w każde miejsce parkingowe, a zaledwie 910 kilogramów masy własnej pozwala zredukować spalanie do łyżki benzyny na 100 kilometrów, czemu – jak najbardziej – sprzyjają jednostki napędowe, o których za moment.
“Trójka” produkowana była w trzech wersjach. Najpopularniejsza – hatchback – dostępna była zarówno z trzema, jak i pięcioma drzwiami. Wyjątkowo szpetny sedan – z typowo niemieckim poczuciem humoru nazwany Classic – raził przerośniętym nieproporcjonalnie tyłem, zaś pudełkowe kombi – Variant – zaprzeczało całkowicie idei miejskiego mikrosamochodu. Tak czy inaczej, nie bez powodu najpopularniejsza okazały się hatchbacki.

* – Przygotywany od dłuższego czasu facelifting Polo (1999 rok) o włos minął się z rynkowym debiutem Poloneza “MR’97″.

Z napędem na pięć kół i lusterko wsteczne

Na dzisiejszym rynku nie brakuje VW z silnikiem diesla czy mocniejszych wersji benzynowych, ale tak naprawdę niepodzielnie króluje pojemność 1,4 litra. W zależności od daty produkcji – od 60 do nawet 100 KM. Wystarczająco do sprawnego przemieszczania się po mieście, ale wciąż jeszcze bez obaw o koszty paliwa. To plusy. Niestety, jest też cała paleta minusów, wśród których – co ciekawe – prym wiedzie, przepuszczająca olej i gubiąca piąty bieg, skrzynia biegów. Kupując Polo teraz, warto więc zwrócić uwagę na stan skrzyni – wymiana może okazać się nie tyle kosztowna, co wręcz niemożliwa. Wbrew pozorom o zamiennik nie jest tak łatwo, jak się wydaje.

Niemiecka jakość i typowe usterki

Generalnie rzecz biorąc, różnego rodzaju wycieki są typowe dla Polo. Poczynając od oleju ze skrzyni biegów, przez płyn z układu wspomagania kierownicy (choć bardzo często trafić można jednak na model bez wspomagania), a skończywszy na wadliwych uszczelkach. Reszta to tzw. proza samochodowego życia – tyluletnich Polo nie oszczędza już korozja, zamki blokują się, chcąc najwyraźniej zmusić właściciela do abordażu przez bagażnik, co wymaga nie lada sprawności. Tak czy inaczej, naprawy nie są przesadnie kosztowne. Usterki bywają uciążliwe, choć wystarczy poświęcić trochę czasu, by doprowadzić Volkswagena do stanu jako takiej używalności.

W kokpicie

Polo III przed FL w środku

Wnętrze – jak na samochód tego rozmiaru – zaskakuje przestronnością. Z przodu, oczywiście. Z tyłu podobno również można usiąść, ale ze względu na konieczność przestrzegania praw człowieka, nie mieliśmy możliwości tego sprawdzić. Na kanapie zmieści się na pewno duża torba z zakupami i mała córka. Psu jednak będzie już ciasno. Trudno mieć inne zastrzeżenia, pomijając specyficzną nieco stacyjkę. Choć znajduje się ona w tradycyjnym dla samochodów miejscu (patrz: Saab), nieźle trzeba się na męczyć, by umieścić kluczyk w otworze. Niezbyt wygodne dla osób o większych gabarytach, ale i nie dla nich powstało przecież Polo.
Jeździ się przyjemnie. Zaskakująco zwinnie i gładko, chociaż wersja bez wspomagania wymaga nie tyle siły, co wyczucia. Każdy gwałtowniejszy ruch rzuca małym Volkswagenem jak papierową łódką na Bałtyku. Skrzynia – jeśli tylko jest sprawna – nie sprawia najmniejszych problemów w obsłudze. Nieco paniczne wspomaganie hamulców wymaga przyzwyczajenia, ale na pewno poprawia bezpieczeństwo.

VW Polo III Variant

Czy to jednak wystarczy, by pokonać nieco młodszego czeskiego konkurenta? Czy Škoda Fabia – mimo teoretycznie mniejszych nakładów – może w codziennych realiach skutecznie powalczyć z Volkswagenem? Test Škody i bezpośrednia konfrontacja obu modeli