W tym tygodniu mam zamiar zalać Was kolosalną wręcz ilością bardzo dobrych i ciekawych zdjęć, więc postanowiłem zacząć już od poniedziałku, żebyście przy przedpołudniowej kawie mogli cieszyć swoje oczy paroma bardzo gorącymi, zeszłotygodniowymi premierami. A jest na co popatrzeć bo i Brytole się popisali, Japończycy trochę zaszaleli jak to mają ostatnio w zwyczaju no i Francuzi z Citroena podsycili atmosferę przed październikowym motor show w Paryżu kolejnym odjechanym concept carem.

Zacznę od Wielkiej Brytanii bo tam Aston Martin rozszalał się trochę z premierami, ponieważ niemal jednocześnie zaprezentowano dwa samochody. Najpierw rzucili na tacę Astona Martina Virage Shooting Brake Zagato, który jak to zwykle bywa przy współpracy ze słynnym włoskim studiem stylistycznym, zachwyca przepiękną linią boczną. Lubię samochody typu shooting brake, za CLS’a tego typu sprzedałbym dom, ale to… ciekaw jestem kto bardziej maczał w tym palce. Panowie z Astona czy z Zagato? Zresztą nie ma to znaczenia, jest zjawiskowo.

 

Ujawniono także zdjęcia nowej Lagondy, czyli sedanowej, luksusowej marki Astona. W tym wypadku się już jednak nie zachwycam, chociaż widziałem i takie głosy. Mnie w każdym razie nie porwało, bo wygląda to trochę ciężkawo, bez polotu ani tym bardziej arystokratycznej elegancji charakterystycznej dla brytyjskiej motoryzacji. Coś mi brakuje, jakiejś zwiewności, poczucia przytłaczającego luksusu, ukrytej mocy, jest jakoś tak… zwyczajnie? A z tyłu to już w ogóle jakiś Chevrolet czy inna padaka. Zawiodłem się dość mocno bo pisząc wpis o Lagondzie wyobrażenia miałem dość wybujałe, co zresztą obiecały przedstawione wcześniej grafiki. Ale cóż, nie można mieć wszystkiego.

 

Co innego Mazda. Ta też zapowiadała swój nowy model od dłuższego czasu, podkręcała atmosferę tak, że każdy fan najpopularniejszego roadstera świata śmigał już w miejscu nóżkami i… no, jest dobrze. Nawet bardzo dobrze, jak dla mnie nawet fenomenalnie. Trochę alfiarsko (a przecież podobno zrezygnowali ze współpracy), szczególnie z tyłu, z profilu natomiast to już jednak wciąż stara, dobra Miata. Przód agresywny, przetłoczenia na nadkolach takie jak w innych nowych modelach, czuć, że przyłożyli się by to auto nie straciło swojego charakteru, a tylko zyskało na wizualnej mocy i sprawności. Jest więc krótsze, niższe i szersze, a wnętrze tak okala kierowcę, że robi wrażenie bardziej sportowego niż w Porsche Cayman, a to już jest nie lada sztuka.

 

Jak dla mnie, gdyby zdecydowali się wsadzić jakieś ciekawsze silniki (może w końcu nowy Wankel?) to Mazda MX-5 mogłaby być bardzo ciekawą alternatywą dla Alfy Romeo 4C Spider. Ale nawet jeśli nie będzie, to jest to klasa sama w sobie. Chyba mam kolejne auto na które czas zacząć zbierać.

A na koniec zostawiłem zapowiedź Citroena na salon w Paryżu. To tylko rendery, fakt, ale znając tamtejszych speców od stylistyki to sprawią oni, że na żywo DS Divine będzie wyglądał jeszcze lepiej.
Mamy więc kolejne auto a’la shooting brake, chociaż z profilu bardziej wygląda mi to na czterodrzwiową Alfę Romeo Brera. Nie, że to coś złego – nawet poprawiono rozstaw osi i proporcje, przez co auto zyskało płynność linii. Przód standardowo dla linii DS ma groźne, muskularne spojrzenie. Ale tył… damn, gdyby taki tył został wprowadzony do seryjnego auta, z taką fajną szybą smaczkami stylistycznymi, wszędobylską strukturą diamentu która przewija się w wielu elementach to moja dusza estety klaskałaby i płakała jednocześnie.