2 dni temu napisała do mnie znajoma z propozycją. Wydawałoby się, że z propozycją z gatunku ‘nie do odrzucenia’:

M:    jo, jarasz się top gearem?

        tzn tym w sobotę?

Ja:   Niezbyt, a co?

M:    a, to nic

        bo jest praca i nie dość ze hajs to show

Teoretycznie więc powinienem skakać pod sufit z radości i po tym jak się uspokoję, spokojnie się spytać o jakich pieniądzach rozmawiamy. A potem, po uzyskaniu wszystkich potrzebnych informacji, powinienem zrobić krótką  przerwę na zastanowienie i łaskawie się zgodzić.

Chodziło oczywiście o pracę biletera – tego typka który kasuje bilety przed wejściem na stadion z miną do pasa, że w ogóle musi coś takiego robić. Ale praca łatwa i przyjemna, 3 godziny i po problemie. Potem wystarczy gdzieś tam się ustawić blisko barierek i masz darmowe show. W dodatku w najlepszym możliwym miejscu. Normalnie praca żyć nie umierać.

A praktycznie, wyglądało to tak, że po powyższej krótkiej wymianie zdań dodałem jeszcze jedno:

Ja: i tak jadę do Frankfurtu…

Więc zamian tej nieopisanej radości z możliwości uczestniczenia w dość fajnym wydarzeniu, było tylko prychnięcie, spojrzenie z rodzaju ‘are u fucking kidding me’ i miłe podziękowanie za propozycję. Cóż, nie porównujmy przecież skali obu wydarzeń.

Salon Samochodowy we Frankfurcie to w końcu najważniejsza tego typu impreza w Europie, tuż po Genewie. Cyklicznie, co 2 lata, na zmianę z Paryżem, wszyscy najważniejsi wystawcy przyjeżdżają z wieloma premierami i prototypami, żeby zachwycić publiczność, zachęcić klientów i przede wszystkim pokazać w czym są lepsi od konkurencji.

Więc wybaczcie, ale gdzie tutaj Top Gear do IAA Frankfurt?

No ok., fajnie że przyjedzie Clarkson, Hammond i May, to jest jakieś wydarzenie, szczególnie w skali Polski. Wiele ciekawych samochodów w akompaniamencie, zapewne, świetnej oprawy audiowizualnej z pewnością są nie lada gratką dla wielu fanów motoryzacji w naszym kraju. Bo, z całym szacunkiem do organizatorów oczywiście, jest to z pewnością coś ciekawszego niż targi samochodowe w Poznaniu.

Ale czy miałbym zrezygnować z IAA Frankfurt z powodu czegoś takiego? Dobre sobie. Miałbym nie zobaczyć Volvo Concept C Coupe…

…produkcyjną wersję Porsche 918 Spyder…

…koncepcyjnego Opla Monza…

…albo Lamborghini Sesto Elemento?

Nie wydaje mi się. Ponieważ 2 lata temu byłem w Genewie i jeśli będzie przynajmniej w 60% tak dobrze jak tam, to nie boję się o swoją reakcję na widok powyższych samochodów. Która zapewne nie będzie przypominała żadnej normalnie spotykanej, więc nawet nie spróbuję jej nawet opisać, to się mija z celem.

Może i jadę trochę późno, ale w sumie wszystko już będzie pokazane i ludzi też powinno być mniej. A zależy mi na dobrych zdjęciach, nie lubię walczyć z tłumem o miejsce.
Więc piątek rano wcześnie wyjazd, popołudniu należałoby zobaczyć miasto i może coś Adzie kupić fajnego. Sobota na targi i niedziela powrót. Czy mi nie szkoda czasu i pieniędzy? A czy wam byłoby szkoda?

A tak swoją drogą, jest jeszcze jeden powód, dla którego wolę IAA Frankfurt: nie przepadam za Top Gear. Herezja, prawda?