W czasie kolejnego tygodnia z Nissanem Juke zdążyłem go znienawidzić, polubić i jeszcze raz znienawidzić. Chciałem utopić go w jeziorze, porzucić zakopanego w śniegu, potłuc o kant d**y i oddać do skupu. Ale nie mogłem. I to NIE TYLKO dlatego, że był wypożyczony.
Minął rok od czasu, kiedy ostatnio jeździliśmy małym crossoverem Nissana (TEST). Wówczas wzbudzał emocje głównie wyglądem. Na jego widok moherowe babcie łapały się za różaniec, krytykanci ostrzyli zęby, a współczynnik zawałowców rósł czterokrotnie. Od tego czasu Juke zdążył już jednak nieco spowszednieć. I choć w dalszym ciągu nie trafił do seryjnej produkcji samochód przynajmniej dorównujący mu oryginalnością, mało brakowało by stracił 90% swojej atrakcyjności.
Nissan JUKE – ostatnie spojrzenie i w drogę…Mogło się wydawać, że w tym wypadku liczył się tylko wygląd, który przysłonił inne zalety bądź niedostatki modelu. Dlatego tym razem – i w tekście, i na zdjęciach – na temat wyglądu możliwie najmniej, będzie to zatem test iście nieestetyczny. Współczesny samochód nie może wyłącznie wyglądać, musi bronić się czymś jeszcze. I…?
Diesel oszczędny
Nissan JUKE dCI: 1461 cm3, 81 kW, 110 KM,
Do niezaprzeczalnych plusów Juke’a dołączył silnik wysokoprężny rodem z Renault. Dobrze znana z innych modeli jednostka napędowa 1,5 dCi rozwija tu 110 koni mechanicznych. Mimo iż osiągi auta pozostawiają bardzo wiele do życzenia (przyspieszenie 0-100 km/h w 11,2 sekundy, prędkość maksymalna 175 km/h), Juke diesel zachwyca niskimi kosztami eksploatacji. Dzięki zastosowanej 6-przełożeniowej manualnej skrzyni biegów w spokojnej jeździe z dala od miasta zbliżyć się można nawet do granicy 4,5 litrów oleju napędowego na 100 km. W mieście spalanie proporcjonalnie rośnie (nawet do 7 jednostek), ale też w dużym stopniu uzależnione jest od stylu jazdy kierowcy.
Mały tylko z pozoru
Nissan Juke to – jak twierdzi producent – mały miejski crossover. Nie sposób się nie zgodzić – mały jest bagażnik, mało jest miejsca z tyłu i mało widać przez tylną szybę. Z bagażnika wystarczy jednak wyjąć plastikową kuwetę, z tyłu posadzić dwie osoby i plecak zamiast trzeciej oraz zamówić opcjonalną kamerę cofania, by wszystkie powyższe niedogodności straciły na znaczeniu. Nie można jednak narzekać na brak miejsca z przodu, podobnie jak na widoczność, która jest co najmniej przyzwoita. Siedzi się wysoko, co ułatwia manewrowanie w zatłoczonych miastach.
W oczy rzucają się przede wszystkim charakterystyczne reflektory zwieńczone widocznymi ze środka kierunkowskazami – ciekawy efekt po zmroku.
Wnętrze w dalszym ciągu cieszy ergonomią, a uwagę zwracają dwa duże wyświetlacze na konsoli centralnej (w benzynowej wersji czerwony, tutaj szary, tunel środkowy już nie robi tak dużego wrażenia). Górny wyświetlacz odpowiada za wyświetlanie informacji z nawigacji oraz radia. W nim również, po wrzuceniu wstecznego biegu, obserwować można to, co dzieje się za samochodem.
Dolny wyświetlacz nie tylko pozwala kontrolować klimatyzację, ale pozwala również obsługiwać chlubę Nissana – NDCS (Nissan Dynamic Control System) – system kontroli parametrów samochodu. To tutaj wybierać można spośród trzech trybów: ECO, NORMAL i SPORT. O ile w benzynowej wersji różnice pomiędzy poszczególnymi trybami były bardzo wyraźne, w Juke’u 1,5 dCi zmiany są znacznie bardziej ukryte (silnik np. “szuka” bardziej optymalnych partii obrotowych).
Wszystko, co niezbędne znajduje się pod ręką. Można pokpiwać, że do obsługi lusterek, wymiany wycieraczek czy ustawienia tempomatu potrzeba Stevena Hawkinga, ale nie jest to przecież coś, co robi się kilkadziesiąt razy dziennie. Czytelne zegary, samowłączające się światła, komputer pokładowy wyświetlający wszystkie przydatne informacje, przycisk Start/Stop i system keyless – nic dodać, nic ująć.
Nissan JUKE – wnętrze, deska rozdzielcza
Bezpieczeństwo na 5
Nissan JUKE – zegary
Paradoksalnie Nissan Juke jest świetnym samochodem na zimę. Od czasu do czasu (w bezpiecznych warunkach, z dala od ludzi, bla, bla, bla…) całkowicie odłączyć można układ ESP i trenować poślizgi. Dopiero jednak, kiedy wszystkie systemy bezpieczeństwa są włączone, można w pełni docenić geniusz japońskiej techniki. Komplet ABS+ESP+EBD+Brake Assistant spisuje się absolutnie fenomenalnie! Nawet na bardzo śliskiej nawierzchni wprost nie sposób stracić kontroli nad samochodem. Za to Nissanowi należy się spore piwo (bezalkoholowe, bla, bla, bla…).
(D)O.C.eniony
Nissan JUKE z wysokoprężnym silnikiem 1,5 dCi w bogatej wersji wyposażeniowej Tekna to wydatek aktualnie ok. 81 tysięcy złotych. Nie jest to mało – za większego i praktyczniejszego Qashqaia z tym samym silnikiem i w odpowiadającej wersji zapłacić trzeba 15 tys. więcej. Jeśli zrezygnować z wyposażenia bądź poprzestać na silniku benzynowym zamiast wysokoprężnego, nie trzeba będzie nawet dopłacać. To przemawia na korzyść większego z crossoverów.
Jednak także i Juke’owi nie sposób odmówić uroku. Nie ma na rynku bodaj bardziej charakterystycznego samochodu – Hyundai Veloster (TEST) nawet w najbardziej jaskrawych kolorach nieco mniej rzuca się w oczy. A miało nie być o wyglądzie… Tak czy inaczej najmniejszy crossover Nissana, szczególnie z silnikiem diesla, to propozycja dla osób marzących o nietuzinkowym, ale oszczędnym samochodzie miejskim. Udowadnia, że na tle polskich metropolii dobrze odnajdują się nie tylko pudełkowate mikroauta bez wyrazu.
Nissan JUKE
To sprawia, że mimo z każdym dniem słabnącego oddziaływania stylistyki auta Nissan JUKE jeszcze długo się nie znudzi. Z czasem po prostu coraz więcej osób zacznie dostrzegać niezaprzeczalne, aczkolwiek początkowo przyćmione, praktyczne walory auta. A na spragnionych emocji czeka turbodoładowana wersja z napędem na cztery koła i 190 KM pod maską (którą zapewne bez problemu wyjechałbym ze śniegu zamiast roztaczać dramatyczne wizje porzucenia auta). Dla wielbiących najbardziej luksusowe wyposażenie – edycja Shiro. Jest więc w czym przebierać.
Muszę przyznać – mimo drobnych niesnasek, Nissan JUKE kolejny raz w pełni mnie przekonał.