Żyjemy w takich fajnych czasach, w których wiele czynności wykonywanych jest automatycznie bez naszej wiedzy, albo ich wykonywanie jest tak maksymalnie uproszczone, że nie trzeba specjalnie wysilać mózgownicy by to coś zrobić. Automatyczne pralki, automatyczne odkurzacze, inteligentne wyszukiwarki, szeroki dostęp do wachlarza informacji i usług bez konieczności wychodzenia z domu – czy to nie jest wspaniałe?

Malkontenci co prawda mogą narzekać, że przez komputeryzację i automatyzację łatwiej jest ludźmi sterować, że stajemy się bardziej podatni na to, co chcą Ci wyżej postawieni od nas. Może i tak, nie wiem, wolę nie zagłębiać się w teorie spiskowe dziejów. Jeszcze nikomu nic z tego dobrego nie wyszło oprócz siwych włosów na głowie, a tylko idiota by stwierdził, że woli prać ubrania w rzeczce za domem niż w pralce z funkcją usuwania włosów i prędkością wirowania szybszą niż w silniku z Nissana. Dobrze jest jak jest.

Technologie są po to, by nam w życiu pomagać, jednak ilość funkcji bywa przytłaczająca.
Warto więc czasem zajrzeć do instrukcji, tak dla własnego spokoju

Inna sprawa to fakt, że ilość funkcji w poszczególnych urządzeniach powoli zaczyna być tak duża, że do 3/4 z nich standardowy użytkownik nie jest w stanie dotrzeć, a jeszcze mniej jest w stanie kiedykolwiek użyć. Nawet ja, będąc fanem nowych technologii zdaję sobie sprawę, że nigdy nie wykorzystam 100% możliwości sprzętu, który posiadam. Zwyczajnie się nie da. Ważne, że potrafię wycisnąć z niego to, czego oczekuję i więcej mi nie trzeba, co i tak zrozumiałem o parę telefonów i innych sprzętów za późno. A człowiek głupi był i się ekscytował, że ma transmiter FM w Nokii. Nawet nie wiedziałem gdzie go w menu szukać potem, a co dopiero znaleźć sytuację, w której miałem z niego korzystać.

Jeśli jednak już wiesz, że ta dana, konkretna rzecz jest Ci faktycznie potrzebna to aż przyzwoitość nakazuje dowiedzieć się po co ona jest, co daje, jak z niej korzystać i jakie ma to coś dodatkowe możliwości. Niezależnie, czy jest to programik w telefonie, kalkulator czy samochód – warto poznać to coś od podszewki i nawet czasem zajrzeć do tej cholernej instrukcji.

Ja wiem, że nikt tego nie lubi i że tylko lamerzy instrukcję czytają, ale serio, im coś bardziej jest skomplikowane tym większe prawdopodobieństwo, że w końcu to coś z nie wiadomo jakiego powodu zacznie działać nie tak jak byśmy tego chcieli. A potem tylko instrukcja przychodzi z pomocą, ewentualnie fora internetowe. Chociaż z tymi drugimi to różnie bywa.

Zresztą co Wam będę mówił – jeśli kiedykolwiek składaliście meble z Ikei to wiecie, że bez instrukcji ani rusz. A skoro nie potrafisz złożyć cholernej szafki bez instrukcji to jakim cudem myślisz, że poznasz na wylot coś, co składa się z setek części połączonych kabelkami i układami scalonymi?! No właśnie. Więc weź i przewertuj te parę stron byś wiedział co z czym się je. Będzie łatwiej.

 

Czemu o tym wspominam? Widzicie, wczoraj właśnie byłem świadkiem sytuacji, kiedy ktoś ewidentnie napalił się na pewną funkcję w samochodzie, ale chyba nie do końca zrozumiał o co chodzi.

Pamiętacie jak działa aktywny tempomat? Pisałem o tym w teście Seata Leona (klik, zapraszam), ale tak dla przypomnienia – generalnie chodzi o to, że to taki tempomat który sam hamuje i przyspiesza w zależności od sytuacji na drodze. W dużym uproszczeniu.

A teraz wyobraźcie taką oto sytuację:

 

Jedzie sobie facet autostradą nowiutką Skodą Superb. Na szczęście kombi, bo sedan jest paskudny. Jadę sobie za nim grzecznie i widzę, że coś tak nienaturalnie daleko hamuje za poprzedzającym samochodem, potem szybko przyspiesza i tak w kółko na jednym pasie. Wiadomo więc, aktywny tempomat był włączony bo nie ma osoby, która w taki sposób by jeździła. Wyminąłem go spokojnie, widziałem, że facet robi wszystko tylko nie patrzy na drogę, bo przecież auto wszystko załatwiało za niego.

Wtem, nie wiadomo skąd, wyskoczyło przed niego auto z sąsiedniego pasa, co ja już zdołałem zaobserwować w lusterku wstecznym. Auto (Superb w sensie) automatycznie dało po hantlach, zakołysało, zarzuciło na prawy, a potem znowu na lewy pas i ledwo ledwo udało się nie uderzyć w barierki ani w jakiekolwiek inne auto. A pamiętajmy, ze prędkość była około 140 km/h, więc mogło skończyć się bardzo różnie. Prawdopodobnie tragicznie.

 

I teraz tak – co facet zrobił źle? Włączył tempomat i pewny siebie jechał z niemałą prędkością bo wiedział, że auto będzie reagowało za niego. Sęk w tym, że nawet jeśli automat robi coś za nas, to oczy trzeba mieć dookoła głowy, gdyż nie wiadomo kiedy coś może przed samochód wyskoczyć. A wtedy tempomat zareaguje tylko na to, co jest tuż przed samochodem, a nie ogarnie niczego innego co jest wokół.
Aż dziwne, że nikt mu w tyłek nie wjechał, a i karambol mógłby być jak malowany, w końcu było to jakoś w godzinach szczytu. Fart, nic więcej.

A w instrukcji – wierzcie mi – jest napisane, by zachować szczególną ostrożność i nie odrywać wzroku od drogi. Cóż. Instrukcje są przecież dla lamerów.

Z innej beczki teraz – ostatnią akcję z gwiazdami Hollywood i iCloud kojarzycie? No kto nie kojarzy. Pal licho, że ktoś się dobrał do serwerów, ale kto potrzebuje mieć swoje wszystkie nagie zdjęcia uploadowane na każdy swój sprzęt? No proszę was, serio ludzie są aż tak narcystyczni, że muszą się oglądać na iPhonie, iPadzie i iBooku?

Trochę technologii i człowiek się gubi, jak to powiedział jakiś klasyk, tylko nie wiem jaki.

Technologia jest dla ludzi, którzy potrafią na nią spojrzeć krytycznie i poznawszy ją, są w stanie dostrzec jej braki

Tak czy inaczej, jaki jest z tego morał? Technologia, choć wyręcza nas w wielu miejscach, nie jest naszym alibi na brak myślenia. Nie chcesz, by twoje nagie zdjęcia wyciekły? Trzymaj je w ukryciu. Chcesz dojechać do domu używając tempomatu? Patrz na drogę. Chcesz, by twoje hasła internetowe były bezpieczne? Nie używaj kilku programów do ich archiwizacji. Itd., itp., wymieniać można długo. Technologia jest dla ludzi, którzy potrafią na nią spojrzeć krytycznie i poznawszy ją są w stanie dostrzec jej braki. A potem sami te braki nadrabiają.

No chyba, że jesteś głupi. Wtedy może czas wrócić do Seicento i Nokii 3310.