Byłem ostatnio na bekstejdżu w salonie Volvo Nova w Łodzi. Powód prosty, wprowadzono lifting kilku modeli: XC60, S60, V60, a że miałem taką możliwość, to postanowiłem sprawie przyjrzeć się trochę dokładniej. Zmiany nie miały być co prawda radykalne, ale zawsze jakaś baza pod nowy post by była. Pojechałem, zobaczyłem i faktycznie, coś się w tych modelach zmieniło. Ale żeby od razu robić z tego osobny post? Raczej nie, bo też zmiany nie są wystarczająco znaczące. W sumie, to jestem w stanie wymienić je w jednym zdaniu. Ok., oddech i… zmienione przednie reflektory, przeniesione światła LED, usunięte światła przeciwmgielne, delikatnie przemodelowana konsola środkowa i przyciski we wnętrzu, zegary jak w V40, a niebawem nowa automatyczna skrzynia z łopatkami. No, to by było na tyle, nawet nie musiałem brać zbyt dużego oddechu żeby to wszystko wymienić i chyba o niczym nie zapomniałem. Jak widać, niezbyt jest o czym pisać. Silniki pozostały te same, wrażenia z jazdy również, acz trzeba powiedzieć, że S60’ką jeździ się świetnie. Ale to wszyscy wiedzą, więc też wystarczy o tym wspomnieć.
Przy okazji wizyty przypomniała mi się jednak jedna rzecz, o której już zdążyłem zapomnieć. Kiedy jeszcze ten blog był w fazie pomysłu w głowie, bez nazwy, bez zarysu jak to prowadzić etc, miałem okazję być na prezentacji Volvo V40. Serio, zwyczajnie o tym zapomniałem, w końcu minęło już 10 miesięcy od polskiej premiery. Ale jakby nie patrzeć, była to premiera, miałem okazję się z autem nieźle zapoznać, wpasować się, sprawdzić asystentów jazdy, więc, pomimo obsuwy, czemu miałbym o tym jednak nie napisać?
A więc Volvo V40. Aktualnie zdecydowanie mój ulubiony kompakt klasy Premium. Ok., ostatnio weszła klasa A, która faktycznie jest fenomenalna (szczególnie AMG), ale do Volvo mam jakąś niewytłumaczalną słabość. Wbrew temu, co mówi o tych autach Jeremy Clarkson, że to są dobre, ale zwyczajne samochody. Kiedyś tak było, to prawda, ale teraz to już zdecydowanie inna bajka. A spośród wszystkich modeli, V40 wypada chyba najlepiej.
Wiem, że puste peany niewiele tłumaczą, więc już przechodzę do sedna. V40 nie jest następcą żadnego wcześniejszego modelu. Co więcej, ma za zadanie zastąpić popularne przecież S40 i V50, oraz niszowe, ale bardzo fajne C30 (tak, to jeden z tych modeli, który przez krótki czas bardzo chciałem mieć). I po 10 miesiącach jestem w stanie stwierdzić jedno: żadnego z ww. nie brakuje w ofercie. Volvo umiejętnie zapełniło niszę, stworzyło samochód, który jest prawdziwą konkurencją dla innych modeli w klasie. Może nie jest wyznacznikiem, ale są kategorie, w którzy, moim subiektywnym zdaniem, ma pewna przewagę. Na początek:
Wygląd
Wiem o co Clarksonowi chodziło z poprzednimi modelami. Volvo było bezpieczne, pakowne, wygodne, ale nic więcej ponad porządne, jeśli chodzi o wygląd. A tutaj raptem pojawia nam się XC60, potem ostrzejsze S/V60 i na koniec V40. Auto, które totalnie zaprzecza powyższemu stereotypowi. Wystarczy popatrzeć na profil.
Krótkie zwisy, kształt klinowaty, wznosząca linia okien, muskularne przetłoczenia na masce.
Przód agresywny, duży, charakterystyczny grill, łezkowate lampy.
Tył z charakterystycznymi dla Volvo lampami w słupkach, ale wysoko, nieergonomicznie wręcz zadarty, 2 końcówki wydechu, ewidentna przewaga designu nad wygodą. I co z tego? Czy jest jakieś podobne do V40 auto tej klasy?
Nie. Audi A3 Sportback jest przy nim grzeczne, Mercedes i BMW to zwykłe kompakty. Koniec z dawnymi, prostymi Volvo. Tutaj postawiono na wygląd, na agresję. Nie ma znaczenia, że bagażnik jest mały jak na tą klasę, a przestronność wnętrza nie powala. Nie o to tutaj chodziło. To auto ma przede wszystkim wyglądać i robi to w świetnym stylu. Tak, mógłbym teraz takie mieć. Chciałbym. Chcę.
Wnętrze
Powiedziałem, że nie jest przestronne ani nie ma przepastnego bagażnika. I świetnie. Nie musi mieć, chyba nawet nie do końca powinno. To auto nie zastępuje 3 innych modeli, tylko jest nowym modelem samym w sobie, który tworzy dla Volvo coś nowego. Ale we wnętrzu, jeśli kiedykolwiek ktoś siedział w innym modelu tej marki, poczuje się jak w domu. Charakterystyczny styl znany z innych modeli został utrzymany: mamy ‘wiszącą’ konsolę środkową, mamy logicznie poukładane przyciski i niewiarygodnie wręcz wygodne fotele.
Niby typowe Volvo, ale mamy zupełnie nowe, sportowe zegary, które pomimo tego, że są w połowie cyfrowe, sprawiają świetne wrażenie i wciąż są czytelne.
I jak to w Volvo ostatnimi czasy, mamy też dużo szczotkowanego aluminium, charakterystyczną ‘deltę’ na drzwiach i od lat nieodłączny element wystroju wnętrza: ludzik klimatyzacji. Najbardziej rozpoznawalna ‘klima’ świata, bez cienia wątpliwości.
Asystenci i jazda!
Nie ulega wątpliwości, że nowi (z Chin) właściciele marki chcą, by kojarzyła się ona bardziej sportowo i rzeczywiście tak jest. Ale to nie z tego Volvo było i jest tak bardzo znane. To oni jako pierwsi wprowadzili wiele systemów bezpieczeństwa i do tej pory są pionierami w tej dziedzinie. Co jest nowego w V40? Poduszka powietrzna dla rowerzysty/pieszego, ale aby do tego nie dopuścić mamy system ich wykrywania. Ulepszony system City Safety. A do tego sam potrafi parkować, jeśli trzeba. Fakt, tego z pieszymi wolałem nie testować, ale CS oraz parkowanie rzeczywiście działają świetnie. I proszę bardzo, przedstawiam państwu najbezpieczniejsze auto świata.
Silnik T3 (150KM) sprawdza się świetnie. Wystarczająco mocy do jazdy w trasie, nie pali tyle by wypatroszyć kieszeń podczas jazdy w mieście. W S60 też daje radę, a że V40 jest lżejsze to serio nie ma do czego się przyczepić. Poza tym są diesle (115-177KM) i inne benzyny (120 – 254KM). Ta ostatnia jednostka jest zarezerwowana dla wisienki na torcie, wersji R-Design. W tej tylko siedziałem, ale wierzcie na słowo, jest świetna. Jeśli chodzi o prowadzenie: w wersji ‚normalnej’, jest precyzyjne. Bardzo precyzyjne. Dokładne, dość twarde, ale nie wykręca kręgosłupa. I pomimo przedniego napędu, nie zauważyłem podsterowności.
Ach to V40
Piękny pean mi wyszedł. Wychwaliłem V40 chyba do granic możliwości. Ale czemu miałbym tego nie robić, skoro zwyczajnie nie mam na co narzekać? Być może po dłuższym użytkowaniu ten bagażnik by mnie denerwował. Ale w końcu na coś są bagażniki dachowe, więc bez przesady, na co dzień powinno wystarczyć to co jest. Wyposażenie potrafi być więcej niż pełne, oferuje dokładnie to co konkurencja, a na pewno więcej w zakresie bezpieczeństwa. I wygląda obłędnie. Statycznie, na parkingu, czy w trakcie jazdy, trudno się za V40 nie obejrzeć, bo projektanci odwalili bardzo dobrą robotę. Brawa dla Volvo za odwagę i za stworzenie czegoś, co narusza dominację Audi, Mercedesa i BMW!
Mhm, chcę takie mieć.