Gwoli ścisłości – nie ominęła mnie oczywiście ta cała afera z silnikami diesla w Volkswagenie. Nie chcę jednak tak ważnego tematu skracać tylko do krótkiej wzmianki, jak i nie na miejscu byłoby pisanie i ocenianie wszystkiego na gorąco, dlatego pod ten temat przygotowuję oddzielny wpis, który powinien się jeszcze w tym tygodniu pojawić. Temat bowiem jest ważny z kilku, dość kluczowych zdaje mi się, powodów. Ale z tym poczekajmy jeszcze kilka dni.

Mamy jednak teraz świat po kolejnych wielkich targach (co z perspektywy osób zainteresowanych równa się posusze takiej, jak ta w Interstellarze. Nie ma więc zupełnie nic, jeno piach po ulicach hula) więc nie ma co się spodziewać jakiś większych fajerwerków czy premier. To co trzeba było pokazać zostało już pokazane i trzeba dać markom kilka tygodni na złapanie kolejnego oddechu i wdrożenie się do pracy.

Ale nie oznacza to wcale, że nie pojawiły się jakieś przecieki. Bo wiecie jak to jest – takie targi, oprócz oczywistych premier, to także okazja na wypytanie wielu pojawiających się na miejscu osobistości odnośnie planów na najbliższe miesiące lub lata. A jeśli ktoś jest wystarczająco sprytny to jest w stanie odpowiednie osoby tak zagadać, by te jęzorem coś więcej przypadkowo chlapnęły. A to już wystarczy, by dalej snuć sobie jakieś domysły. A te są całkiem obiecujące.

Mazda i silniki Wankla

Czy silniki rotacyjne, nazewnictwo jest dowolne. Tak czy inaczej wiadomość jest jednoznaczna – Mazda wciąż ma dział w swoim ośrodku badawczym, który zajmuje się rozwojem tego typu konstrukcji. I jest to wiadomość o tyle kluczowa, że po modelu RX8 wydawało się, że z tego typu konstrukcji wiele więcej się już nie wyciśnie. Albo inaczej – silników rotacyjnych, ze względu na charakterystykę konstrukcji, ponoć nie da się dostosować do aktualnych wymogów emisji spalin, nie mówiąc o problemach z ich serwisowaniem.

Nie dziwię się jednak Maździe, że wciąż próbują czegoś więcej. Ba, cieszę się i to bardzo. Jest to bowiem silnik o wyjątkowych właściwościach (szczególnie jeśli chodzi o stosunek mocy do pojemności), ale co najważniejsze jest zwyczajnie kolejną opcją wśród motorów sportowych. A im więcej mamy możliwości wyboru, tym dla rynku i dla konsumenta lepiej.

Póki co jednak, mimo istnienia tego zespołu, nic nie wskazuje na to, by kultowa Mazda RX7 miała wrócić. Plotki oczywiście sugerują co innego i pojawiają się cyklicznie co jakiś czas, ale myślę, że lepiej dać się zaskoczyć, niż czekać w nieskończoność.

Nowy Lancer EVO XI?

Kolejna plotka mówi o tym, że jednak Mitsubishi Lancer EVO X nie będzie ostatnim wyczynowym, dopuszczonym do dróg publicznych kompaktowym sedanem tej japońskiej marki. To jest ta dobra wiadomość.

Wiemy również niemal na pewno, że Lancer EVO XI nie będzie już wyposażony w ten genialny, dwulitrowy, doładowany silnik, na którym można było robić niemal dowolne modyfikacje.

To, do cholery, będzie hybryda. Cholerna, bezsensowna hybryda, co automatycznie implikuje problemy z modyfikacjami. No, chyba, że miałby to być jedynie elektryczny silnik wspomagający przyspieszanie, to proszę bardzo.

Ale przynajmniej nie będzie to SUV, tak jak początkowo przypuszczano. Dzięki Ci, dzięki człowieku, któryś to przeforsował.

BMW & McLaren

To też jest ciekawa rzecz. McLaren zawsze przecież kojarzył się (a przynajmniej w ostatnim czasie) z dość bliską współpracą z Mercedesem. Wystarczy sobie przypomnieć SLR-McLarena, do którego wciąż wzdycha się bardziej, niż chyba do McLarenów samych w sobie (jakoś te aktualne z P1 na czele są dla mnie przerostem formy nad treścią).

I aż dziw bierze, że najbardziej sportowe wśród „niemieckiej trójcy” BMW od dawna w swojej ofercie nie miało żadnego supersamochodu, bo takim przecież i8 w żadnym miejscu nazwać nie możemy. M1 natomiast pojawiło się już na tyle dawno, że młodsi i mniej obeznani fani motoryzacji mogą o jego istnieniu nawet nie wiedzieć. A przecież żadnego z modeli spod znaku M Gmbh nie można do supercarów zaliczyć.

Dlatego ma powstać coś sygnowanego znaczkiem BMW, w czym dodatkowo swoje palce będzie maczał McLaren. Pewni być możemy motoru – 4-litrowe V8 z dwiema tradycyjnymi sprężarkami + dwie dodatkowe sterowane elektronicznie. Qadriturbo się to zwie, czy jakoś tak. W każdym razie moc oscyluje koło 750KM, co daje z pewnością niemałego kopniaka w plecy. Co więcej? Aut ma być zbudowane na bazie modelu, który zastąpi McLarena 650S, więc podstawa do wybujałych oczekiwań jak najbardziej jest.

Ale wiecie – to są tylko plotki. Więc nie przywiązujmy do tego wszystkiego zbyt wielkiej wagi.