Zastanawialiście się kiedyś co zrobić w przypadku zagrożenia atomowego? Jeżeli nie macie pod ręką odpowiedniego schronu nie wszystko jest stracone. W połowie ubiegłego stulecia, amerykański rząd prowadził na pustyni w stanie Nevada testy nuklearne. Badano przede wszystkim wpływ wybuchu na pojazdy, budynki, a także na ludzi. Wbrew pozorom, jednym z najlepszych schronów jest samochód!
6 sierpnia 1945 roku – Hiroszima, 9 sierpnia 1945 roku – Nagasaki, któż nie pamięta tych strasznych dat? Są to jedne z największych tragedii w dziejach ludzkości. To właśnie wtedy pierwszy raz w celach bojowych użyto broni masowego rażenia. Czy istniała jakaś szansa uniknięcia śmierci?
Amerykański rząd podczas akcji o kryptonimie Operation Doorstep udowodnił, że samochody mogą lepiej znieść skutki wybuchu niż betonowe budynki. Jednak, aby tak się stało muszą spełnić kilka warunków, między innymi szyby muszą być opuszczone do połowy w celu wyrównania ciśnienia fali uderzeniowej. W przeciwnym wypadku, do wnętrza samochodu wdarłyby się miliony kawałków szkła, a nawet zniszczeniu uległby w całości dach pojazdu. Oczywiście pozostaje kwestia radioaktywnego pyłu, który będzie unosił się jeszcze w atmosferze, ale temu zaradzić już nie można…
Wszystkie porady zawarte zostały w broszurze „4 wheels to survival”. Czy jednak w rzeczywistości samochód pomoże nam przetrwać śmiercionośny wybuch? Lepiej, żebyśmy nie musieli tego własnoręcznie sprawdzać.