Zasadniczo jest bardziej niż wskazane, żeby samochód różnił się od żelazka. Nie dla Francuzów. Ci wyszli z dokładnie przeciwnego założenia – Renault Megane za sprawą swoich niecodziennych kształtów przypomina właśnie żelazko na kołach. Mizernie? Okazuje się, że wcale nie. Megane II generacji zdobyło ogromną wręcz popularność. I to mimo irytujących, typowo francuskich cech.

Wersja AGD, znaczy: hatchback, była najpopularniejsza, niemniej jednak można było też kupić Megane mające z żelazkiem nieco mniej wspólnego. Sedan jednak okazał się – jak na samochód francuski – niezbyt estetyczny. Za sprawą karykaturalnie doklejonego tyłu przypominał bardziej Thalię aniżeli cokolwiek, czym chciałoby się wyjechać z ciemnego garażu. Już jednak coupe-cabrio było bardzo udane, a kombi nie miało sobie równych pod względem praktyczności. Co jest z francuskimi samochodami? Mają tyle dobrych cech, a mimo to lubić ich się nie da?!

Historia Renault Megane sięga 1995 roku, kiedy to zadebiutowała pierwsza generacja modelu. Zdobyła zupełnie zasłużoną popularność i pokryła drogi całej Europy. Nie wyróżniała się niczym szczególnym – była udana. Ni mniej, ni więcej. Dopiero w 2002 roku w koncepcję Megane tchnięto nieco życia – z drugą generacją przyszło osławione żelazko. I z miejsca o francuskim samochodzie zrobiło się głośno. Tak jest i dzisiaj, choć w sprzedaży znajduje się już trzecia generacja. Generacja, która notabene plasuje Renault Megane w czołówce najbardziej zróżnicowanych aut. Druga generacja nijak się ma do pierwszej, trzecia do drugiej, a trzecia do pierwszej to już w ogóle. Logiczne jak cała Francja.

Sedan i kombi – rodzina Megane 2

Pozostaje pytanie, skąd tak duża popularność Megane II? Nie jest to samochód pozbawiony wad, przeciwnie! Wad ma pełno, które jednakowoż występują z pewną regularnością. Renault Megane II w odróżnieniu od innych samochodów nie zaskoczy swojego właściciela nieprzewidzianą awarią. Wszystkie możliwe scenariusze znaleźć można np. na forum miłośników marki i odpowiednio się na nie przygotować. Krótko mówiąc, można mieć pewność, że coś się popsuje. Można również mieć pewność co do tego, co się popsuje. A także do tego, że nie popsuje się nic poza tym. Nie do końca logiczne, nie całkiem wytłumaczalne. Francuskie!

Lista przebojów

Ponieważ jednak psuje się dosłownie każdy nieco starszy samochód (zwykle lawinowo od chwili upływu gwarancji), nie brakuje chętnych na Megane II na rynku wtórnym. Skuszeni niewysokimi cenami, szukają egzemplarza z niewielkim przebiegiem, najlepiej z zagranicy. I wtem zaczynają się przeboje. Listę wad otwierają poduszki silnika oraz skrzyni biegów – tym wystarczy nawet niecałe 100 tysięcy przejechanych kilometrów, by zacząć żyć własnym życiem. Recepta – wymiana od A do Z. Następne w kolejności są cewki Sagem (najlepsze, że firma ta nawet telefonów komórkowych nie była w stanie porządnie zrobić), jak również tylne amortyzatory. Cieszą – owszem – jeżeli przesiądzie się z Poloneza, niemniej jednak wykazują charakterystyczną tendencję do „odpływania”. Jazda Renault Megane II jest komfortowa, ale nie zawsze tak pewna, jak życzyłby sobie tego kierowca.

Renault Megane II – wnętrze: ładnie i przestronnie, ale niezbyt wygodnie

Dalej sonda lambda, łożyska czy francuski creme de la creme elektronika. Ta przypomina nieco reformy ministra Rostowskiego – niby szlachetne w założeniach i potrzebne, nie przyniosły jak dotąd nic pożytecznego. Kupując Megane II warto z pewnością wziąć również numer do dobrego i sympatycznego elektryka, który prędzej czy później stanie się przyjacielem rodziny. Całkiem prawdopodobne, że odwiedzać go będzie trzeba częściej niż stację benzynową. Zanim jednak o walorach praktycznych, wypada chociaż częściowo zamknąć listę powszechnych usterek. Za podsumowanie wystarczyć powinna mizerna jakość wykończenia wnętrza – z estetycznego punktu widzenia materiałom nic nie brakuje, niemniej jednak obchodzić się z nimi trzeba jak z jajkiem. Łatwo coś złamać, urwać. To bardzo delikatne… żelazko.

Niedogodności rekompensuje przestronność kabiny czy oryginalna aranżacja wnętrza. Na pochwałę zasługuje również bagażnik – nie dość, że pojemny, to jeszcze zaprojektowany w przemyślny, geometryczny sposób. Dzięki temu naprawdę łatwo o przewóz ładunków większych gabarytów. Warto docenić także silniki – a tych nie było mało. Niezależnie od wersji palą niewiele i można na nich polegać.

Do napędzania służy…

Co ciekawe, dość dużą popularnością cieszy się 98-konny benzynowy silnik 1,4 l. To z całą pewnością odmiana dla cierpliwych – 12,5 sekundy do 100 km/h to tylko połowa nieszczęścia, równie istotny jest relatywnie niski moment – zaledwie 127 Nm. Spalanie zatrzymuje się z kolei na poziomie 7,5 l/100 km. Warto więc poszukać może nieco więcej palącej, ale mocniejszej wersji, którą jazda nie będzie przyprawiała o ból zębów. Nabywcy docenili tę o pojemności 1,6 litra i mocy 112 KM. To wystarczająco, by do „setki” rozpędzić się w 10,9 setnych, a moment obrotowy rzędu 152 Nm pozwala na zaskakująco dużo więcej. Spalanie natomiast nie przekracza… 8 litrów. Renault nie byłoby jednak sobą, gdyby nie diesle. Nie zabrakło ich także w Megane II.

O palmę pierwszeństwa wśród jednostek wysokoprężnych walczą trzy – 1,5 dCi (85 KM i 0-100 km/h w 12,8 s), 1,5 dCi (105 KM, 11,1 s) oraz 1,9 dCi (120 KM, 10,5 s). I tu raz jeszcze nie zaszkodzi skłonić się ku największemu wariantowi, który potrzebuje mniej więcej 6,5 litra ON na przejechanie 100 km. Mniejsze – głównie dzięki swej ospałości – zadowolą się nawet niecałymi 5 litrami.

Na własne ryzyko

Renault Megane II

Pozostaje odwieczne pytanie – ryzykować? Sprawiedliwość każe zaznaczyć, że Megane II to propozycja głównie dla miłośników marki. Jednakże popularność tego samochodu świadczyłaby, że w Polsce tychże miłośników jest doprawdy wiele. Nie będzie zatem najmniejszego problemu z dostępnością części zamiennych – zarówno nowych, jak i używanych. Ich ceny także są przystępne. To miłe, szczególnie w kontekście zapowiadających się regularnych wymian. Również w kwestii kosztów zakupu Renault pozytywnie wyróżnia się na tle konkurencji.

Ceny są szalenie zróżnicowane – całkiem świeży egzemplarz nabyć można już za ok. 20 tysięcy złotych. Model z początków produkcji – nawet za 12 tysięcy. Z kolei niezwykle interesujące coupe-cabrio – poniżej 20 tysięcy. To okazja. Zdecydowanie jest w czym wybierać, a na plus świadczy jeszcze bogate wyposażenie większości aut. Czy to wystarczy, by zrekompensować wiadome minusy?