Zeszły tydzień w motoryzacji był nikczemnie więc miałki. Mało wzmianek o nowych modelach, mało informacji o jakichkolwiek zmianach, nic, na czym mógłbym psy wieszać albo nad czym mógłbym się nieustannie rozpływać. No bida z nyndzą i aż do niedzielnego wieczora byłem niemalże pewien, że jedenastą odsłonę Poniedziałkowego Rozrusznika będę musiał skwitować zawartością mniej więcej taką:

sory moi drodzy, ale dzisiaj Rozrusznika nie będzie, bo zwyczajnie nie mam o czym pisać.

 

Było blisko. No bo i co mam opisywać, to, że Punto znika z rynku i Fiat postanawia zastąpić je (straszne jest teraz ich nazewnictwo, totalnie) nazwą 500+ ? No dajcie spokój. A to jest chyba i tak najważniejszy news ubiegłego tygodnia, bo marazm nastał straszny.

Na szczęście z pomocą przyszło mi Audi ze swoim, pierwszym w historii seryjnej motoryzacji, samochodem wyposażonym w reflektory laserowe. Wow, szok, niedowierzanie, niesamowite, że już teraz, w 2014r, takie auto zostało wypuszczone! Laserowe światła, technologia przyszłości już teraz w Twoim samochodzie!

Ale przejdźmy do rzeczy, Audi chwali się, że (tu cytuję):

W laserowych światłach drogowych znajdujący się w każdym reflektorze moduł laserowy generuje snop światła o zasięgu dwa razy większym niż ten generowany przez reflektory diodowe. W każdym module zastosowano cztery silne diody laserowe. Przy średnicy zaledwie 300 mikrometrów generują one niebieskie światło laserowe o długości fali 450 nanometrów. Fosforowy konwerter przemienia je w białe światło drogowe o temperaturze barwy 5500 kelwinów, idealne dla ludzkiego oka, pozwalające kierowcy lepiej rozpoznawać kontrasty i mniej meczące wzrok.

 

No fajnie. W reflektory laserowe jako pierwsze zostało wyposażone Audi R8 LMX. Pal licho, że nie lubię tego auta zupełnie, bo dla mnie jest najmniej supercarowe ze wszystkich supercarów. I tak pewnie w przeciągu kilku lat pojawią się te reflektory w każdym innym modelu marki. Za dodatkowe, oczywiście jak zawsze w przypadku Audi, minimum kilkanaście tysięcy PLN. A potem znajdą się tacy, dla których to nie ma znaczenia i to kupią niezależnie od kwoty, bo tak.

 

Sęk w tym, że te reflektory po prostu nie mają większego sensu, w każdym razie nie teraz. Przeskok z żarówek H4, H7 i soczewkowych na ksenony był w zupełności zrozumiały – ksenony są zwyczajnie pod każdym względem lepsze. Mniej się psuły, dawały ładniejsze, mniej męczące dla oczu światło, świeciły nawet kilkukrotnie dalej i lepiej pokrywały oświetlaną powierzchnię. I to był przeskok kolosalny, musicie przyznać.
Niedawno wprowadzono reflektory ledowe i znowu słyszymy to samo. Że świecą dalej, lepiej i przede wszystkim dają ‘w 100% dzienne światło’. Ale przepraszam, że ksenony tego nie dawały? Przecież mówiliście dokładnie to samo. I wiecie co, nie ma żadnej różnicy. Jechałem ostatnio klasą E w full ledzie (będzie test za jakiś czas!) i nie widzę ŻADNEJ różnicy. Nic. Jeden diabeł, tylko reflektory ładniej wyglądają i tyle.

A teraz znowu pakują nam nowe rozwiązanie, które co robi? No pewnie, że tak! Daje dzienne światło i świeci dwa razy dalej! To ja nie wiem, chyba te reflektory laserowe niedługo zobaczy ten łazik na Marsie. Według poniższego obrazka jest już całkiem blisko.

I fajnie, że stworzyli coś nowego, postęp musi być. Ale nie wiem czy pamiętacie, jak pożądane były kiedyś reflektory ksenonowe. Przez dobre piętnaście lat były zarezerwowane tylko dla samochodów z wyższej półki, kojarzyły się nawet z prestiżem. I rzeczywiście były lepsze.
Z ledami już aż tak nie jest, ale i tak są chętnie kupowane bo, choć może to się wydawać błahe, one po prostu fajnie w samochodzie wyglądają. Spowodowały lepszą wyróżnialność modeli, a teraz tego pragną klienci.

A reflektory laserowe pojawiły się zbyt szybko. Mało kto jeszcze ma full ledowe światła samochodzie, rynek nie zdążył się przyzwyczaić, a już mamy coś zupełnie nowego. Może za kilka lat to miałoby sens. Teraz niech to pozostanie w LeMans.