Ze wszystkich sportów motorowych to właśnie z rajdami samochodowymi miałem zawsze największy problem. Jak byłem młodszy, to jeszcze było takie ‘wow’. Święta wojna między Subaru, a Mitsubishi, Collin McRae, Hołek, wiele marek, ogromna konkurencja – to serio robiło wrażenie. Ale tak jak zaczęło maleć ogólne zainteresowanie rajdami, tak i ja trochę inaczej na nie zacząłem patrzeć. Zwyczajnie przestały robić na mnie wrażenie, szczególnie, kiedy zacząłem je porównywać do F1. Mniejsze prędkości, mniej ciekawe konstrukcyjnie samochody, ciągła dominacja Sebastiana Loeba, wszystkie te rzeczy sprawiały, że moje zainteresowanie rajdami przekserowałem na F1. Umówmy się, Kubica też zrobił swoje, ‘kubicomania’ ogarnęła wtedy niemal każdego, kto chociaż w minimalnym stopniu interesował się sportami motorowymi. W sumie to nawet nie tylko ich, w końcu my Polacy jesteśmy głodni sukcesów, szczególnie tych spektakularnych, ogólnoświatowych, które da się rozdmuchać i uznać za dumę narodową.

Rajdy nie miały więc zupełnie lotów. Jako tako jeszcze Dakar był interesujący, ponieważ łączy w sobie niesamowite trasy, prędkość i niebezpieczeństwo. Ale rajdy w tradycyjnym wydaniu nie miały zupełnie nic do zaoferowania. Nawet biorąc pod uwagę umiejętności kierowców jakoś niezbyt byłem w stanie unieść brew ze zdziwienia i docenić ich dokonania. W głównej mierze jest to  wina realizacji telewizyjnych, które F1 pokazują w tak dynamiczny i ciekawy sposób, że aż się czuje, na jak cienkiej granicy rozsądku i umiejętności jeżdżą kierowcy na torach. W rajdach nie czuć tego zupełnie. Stąd też takie, a nie inne postrzeganie.

Ale wybaczcie, ja zmieniam zdanie. Rajdy są popieprzone, chore, abstrakcyjnie niebezpieczne. Albo nie, inaczej. Są zwyczajnie zajebiste. F1? Pff, co to w ogóle jest, śmiech na sali!  Przecież jazda w kółko w mega bezpiecznych bolidach, na bezpiecznych torach to w zasadzie żadne niebezpieczeństwo. Tam niemal nie ma prawa coś złego się stać, niebezpieczne wypadki to jednostkowe sytuacje. A rajdy? W nich bez przerwy balansuje się na granicy rozsądku, prędkości, przyczepności i, nie bójmy się tego słowa użyć, życia.
Kto by pomyślał, że zmienię zdanie na podstawie jednego filmu z YT…

Panie Kubica, ma Pan jaja żeby tak nocą jeździć. Jeszcze z tak skrzywionym reflektorem,który świeci prosto w oczy. A ja narzekam, że ktoś ma źle światła ustawione, aż mi trochę wstyd.