Jest jeden typ człowieka, który mnie bardzo denerwuje. Ten w koszuli, z marynarką rzuconą na tył samochodu, zasuwający ile fabryka dała i ciągle gadający przez nauszny zestaw słuchawkowy. Nie ważne, czy jest za kółkiem, czy nie – ciągle wisi na telefonie. Jak siedzi w samochodzie to pal to licho, jego sprawa. Ale na stacji benzynowej, podczas płacenia i tak rozmawia na cały głos, jak gdyby nigdy nic. W sklepie, ciągle ze słuchawką na uchu – gada tak czy inaczej. Niezależnie od sytuacji i miejsca, zawsze z nieśmiertelnym zestawem słuchawkowym. Trochę to głupio wygląda, jak widzisz człowieka, który wśród ludzi gada sam do siebie, a raptem się okazuje, że ma to małe ustrojstwo na uchu. Czasem się zastanawiam, czy Ci ludzie noszą ten sprzęt też w domu? Czy podczas nocnego seksu z żoną wciąż gadają na głos o kolejnym kontrakcie zamiast szeptać jej do ucha? No chyba, że woli krzyczeć ‘schnell, schnell!’, ale to są już preferencje osobiste, nie wnikam. Tak czy inaczej, ze słuchawką na uchu raczej średnio by to wszystko wyglądało.

Chyba nie zdziwicie mi się więc, że zestawu słuchawkowego na prezent nie zaproponuję. Nie chodzi zresztą nawet o sam stereotyp użytkownika. Zwyczajnie – moim zdaniem oczywiście – tego typu sprzęt nie jest po prostu zbyt wygodny. Niby jest lekki, niby poręczny, ale i tak ciągłe chodzenie z czymś takim na uchu powoduje pewien dyskomfort. Poza tym nie każdy model pasuje do każdej osoby – to jest coś, co trzeba najpierw samodzielnie przymierzyć, zobaczyć czy dobrze leży i czy przypadkiem nie uwiera. Tak jak z tradycyjnymi słuchawkami.  Więc jeśli ktoś chce sobie samemu kupić to proszę bardzo, droga wolna, ale na prezent nie polecam – za dużo może się przy takim zakupie nie udać.

Jest za to alternatywa, której jestem ogromnym fanem od paru lat i bez której nie wyobrażam sobie podróży. Chodzi mi oczywiście o zestaw głośnomówiący. Pierwszy raz miałem coś takiego w Citroenie C5 i działało to fenomenalnie. Od tamtej pory każde auto, z którym miałem trochę dłuższą przyjemność obcować, było w coś takiego wyposażone. A jeśli nie było, to taki zestaw kupowałem oddzielnie i sprawdzał się on w boju równie dobrze, co zestawy wbudowane w system audio.

Dla mnie zestaw głośnomówiący jest takim totalnym samochodowym ‘must have’. Więc jeśli osoba, której chcecie sprawić prezent na święta, jeszcze czegoś takiego nie ma, to już macie pomysł. I nie, telefon z włączonym głośnikiem nie wystarczy. Zestaw jest znacznie bardziej poręczny, lepiej przystosowany, zwyczajnie bezpieczniejszy.

 

Nie polecam rozwiązań, które są wbudowane w niefabryczne radio i mają w panelu (tym przednim, z wyświetlaczem) mikrofon. Sam w swoim Swifcie z takiego rozwiązania korzystam – zachęcony ładną nazwą i późniejszym brakiem potrzeby kupowania innego sprzętu, skusiłem się na Kenwooda. Radio samo w sobie super, z dużymi możliwościami, ale wbudowany zestaw głośnomówiący to jednak nie to. Mikrofon słabo zbiera, trzeba się drzeć niemiłosiernie, są pogłosy. A to przecież nie tak ma wyglądać. Więc jeśli już w radiu macie wbudowane takie ustrojstwo, to poprowadźcie sobie gdzieś pod plastikami kabelek z mikrofonem – to rozwiązanie działa znacznie lepiej.

 

Fajny natomiast jest zestaw, który proponuje między innymi Nokia. Składa się on ze wspomnianego mikrofonu i małego panelu sterowania, który można gdzieś sobie przyczepić w ergonomicznym miejscu. I wygląda całkiem nieszpetnie bym powiedział. Mnie w każdym razie do mojej ‘roboczej’ Octavii pasuje:

Pod to podłączasz sobie telefon – w nowych modelach poprzez bluetooth – i voila! Wszystko działa bez najmniejszego problemu. Jest super wygodnie, bo na konsoli środkowej dochodzi raptem jedno pokrętło i kilka przycisków, które mogą być obsługiwane także w rękawiczce – są wystarczająco duże i mają odpowiedni skok.

 

W sprzedaży są jeszcze modele z dodatkowym wyświetlaczem, na którym są wyświetlane informacje o tym kto dzwoni, ile pozostało baterii w telefonie itd., włącznie z smsami oraz kontaktami z książki – wszystko się pięknie synchronizuje. Jest więc do wyboru, do koloru, co kto lubi. Jak macie miejsce na dodatkowy wyświetlacz to może to być przydatne rozwiązanie.

Miałem do czynienia jeszcze z czymś takim:

 

Ten model kupiłem akurat jakieś 3 lata temu mamie na urodziny. I też sprawuje się bardzo dobrze. Czasem mikrofon zbiera to, co głośnik sam z siebie wyrzuci, więc tworzą się pogłosy, ale nie wpływają one jakoś bardzo negatywnie na odbiór. Da się żyć. Natomiast fenomenalna jest żywotność baterii, która potrafi trzymać nawet 3 tygodnie bez ładowania. Super sprawa. I w niektórych samochodach, tych z okrągłymi nawiewami, wygląda jak część wyposażenia dodatkowego, co dla niektórych może mieć znaczenie czysto estetyczne.

Niezależnie jednak co wybierzecie, zawsze będzie to lepsze, niż rozmowa z telefonem przy uchu. No i oczywiście lepsze niż cyborgopodobny zestaw słuchawkowy.
To rozwiązanie, w porównaniu do innych ma same plusy, więc czemu nie wydać 150zł na to, by podróżować i rozmawiać wygodniej oraz bezpieczniej? Tylko trzeba się przełamać, że zza szyby wygląda się jak debil, który mówi do siebie. Drobnostka.