Zagorzali motomaniacy pamiętają za pewnie pierwsze lata błyskawicznego rozwoju motoryzacji, ówcześnie silniki spalinowe miały poważnego konkurenta w postaci jednostek elektrycznych. Podobnie jak dziś przewyższały one swych tłokowych rywali płynnością oddawania mocy i rzecz jasna względami ekologicznymi. Niestety przeszło sto lat temu ekspansję elektryków zahamowały akumulatory, pozwalające na pokonywanie niewielkich odległości.
Dziś każdy liczący się producent ma w swej ofercie auto hybrydowe, wykorzystujące silnik spalinowy wspomagany przez elektryka. W ten z pozoru prosty sposób Toyota od kilku lat przoduje w proekologicznym wyścigu, zostawiając daleko w tyle Europejczyków i Amerykanów. Jednak wszystko ma swój koniec, gdyż na światowe rynki wjeżdża właśnie odpowiedź General Motors – Opel Ampera / Chevrolet Volt.
Inżynierowie GM poszli zupełnie inną drogą by być eko. W przeciwieństwie do Toyoty Prius w której głównym źródłem siły napędowej pozostał klasyczny spalinowy silnik, wspomagany jedynie słabym elektrykiem zasilanym energią z baterii, Ampera została stworzona od podstaw jako pojazd elektryczny. Projektanci GM postarali się aby Ampera swym designem podkreślała wyjątkową technologię, jaką zgromadzono pod karoserią. Zwłaszcza agresywne spojrzenie elektrycznego Opla, przywodzące na myśl Zafirę, robi piorunujące wrażenie na przechodniach i innych widzach. Podobnie prezentuje się tył auta, gdzie szybę dzieli wydatny spoiler, pod nim zaś umieszczono podłużne światła połączone chromowaną blendą. Z profilu jedynie czarne wstawki pod linią okien, oraz dedykowane felgi – także z czarnymi elementami – wyróżniają oplowski elektrowóz z masy zwyczajnych samochodów.
„Kosmos” – to jakże wymowne słowo wypowiada większość osób podziwiających wnętrze Ampery. Co ciekawe ze znanych powszechnie Opli pochodzi tylko kierownica, klamki oraz dźwignie wycieraczek i kierunkowskazów. Za kierownicą nie znajdziemy analogowych zegarów, ich miejsce zajął kolorowy ekran przekazujący kierowcy wszystkie niezbędne informacje o pracy auta. poza aktualną prędkością w czytelny sposób przekazuje szoferowi dane dotyczące zasięgu na bateriach jak i na benzynie a także o stylu jazdy. Ten ostatni jakże ważny parametr obrazuje niepozorna kulka, zmieniająca barwę i poruszająca się w górę i dół. Podczas „ekologicznej” jazdy (w trasie około 90 km/h) ów wskaźnik mieni się zielonymi liśćmi, gdy hamujemy zmierza w dół skali obrazując odzysk energii.
Konsola centralna swą prezencją nie przypomina żadnej znanej konstrukcji GM. Na jej szczycie znajduje się dotykowy ekran pozwalający dostosowywać ustawienia nawigacji (niedziałającej w Polsce), radia, klimatyzacji. Za jego pośrednictwem możemy również zgłębić statystyczne dane naszych wojaży – ilość zużytej energii elektrycznej i paliwa na danym dystansie, oraz obserwować przestrzeń za autem widzianą przez kamerę. Poniżej ekranu zgromadzono z pozoru niczym nie wyróżniające się przyciski wspomnianej nawigacji, radia i klimatyzacji. Owe guziki podobnie jak sam wyświetlacz są dotykowe.
Ampera jak na auto kompaktowych rozmiarów przystało, bez trudu zabierze na pokład cztery osoby – tylko cztery bowiem wyposażona jest w indywidualne fotele pokryte skórą, swoją drogą bardzo wygodne. Nawet długa trasa nie odbije się negatywnie na zdrowiu czy samopoczuciu podróżnych. Małym mankamentem jest jedynie skromna przestrzeń na głowę i nogi pasażerów tylnych siedzeń, oraz skromny bagażnik. Wystarczy jednak rozsądnie zapakować torby podróżne by wybrać się na weekendowy odpoczynek za miasto. Za powyższe mankamenty interioru z całą stanowczością obarczyć możemy pokaźny zestaw baterii, usytuowany pod podłogą bagażnika i w tunelu środkowym.
W codziennej eksploatacji Ampera niczym nie różni się od typowego przedstawiciela segmentu C z automatyczną przekładnią. Noga na hamulec, pozycja „D” na wybieraku skrzyni i w drogę. Ot cała filozofia. Różnice pojawiają się dopiero w czasie jazdy i tankowania, a raczej ładowania. Aby podróżować w całkowitej ciszy wystarczy podłączyć auto do domowego gniazdka, przedłużaczem znajdującym się w bagażniku, na cztery godziny. Po tym czasie baterie otrzymają wystarczającą porcję prądu do pokonania 50 km w miejskiej dżungli, z włączoną klimatyzacją i radiem, bądź 87 km w trasie. Nawet spora masa własna, 1700 kg, nie przeszkadza w osiąganiu setki po 9 sekundach. Niezależnie od aktualnej szybkości Ampera błyskawicznie reaguje na wciśnięcie pedału przyspieszenia, liniowe nabieranie prędkości kończy się dopiero wraz z pojawieniem się 169 km/h na wyświetlaczu. Projektanci Ampery / Volta zdawali sobie sprawę z mocno ograniczonej użyteczności podobnych konstrukcji, aby użytkownicy żyli bez strachu o przymusowy postój na poboczu w oczekiwaniu na lawetę, postanowili wyposażyć swe dzieło w dodatkowe źródło energii elektrycznej.
Pod maskę elektrowozu GM trafił znany z Opla Corsy 86-konny benzyniak o pojemności 1,4 l. Gdy poziom energii zgromadzonej w akumulatorach spadnie do 20%, do pracy włącza się ów benzyniak. Jednak nawet praca czterech cylindrów nie generuje natarczywych dźwięków, tylko gwałtowne przyspieszanie zmusza jednostkę benzynową do pracy na wyższych obrotach. 35 litrów benzyny w praktyce umożliwia na pokonanie 500-600 km
Opel Ampera w kwestii użyteczności deklasuje dostępne na polskim rynku auta elektryczne, stosunkowo obszerna kabina jak i mocna jednostka napędowa sprawdza się w roli rodzinnego kompaktu. Jedynie niewielki bagażnik i zaporowa cena 195 700 złotych przemawiają na niekorzyść produktu GM.