To nie jest tak, że w motoryzacji w zeszłym tygodniu zupełnie nic się nie działo. W sumie to nawet pojawiły się pewne ciekawe nowości i zapowiedzi. Na przykład taka Skoda Fabia III, która ma niebawem wejść do sprzedaży. Wszystko widać na zdjęciach – jest utrzymana linia stylistyczna, więc auto czerpie garściami z designu Rapida i Octavii, silniki mają być podobne do tych, które są aktualnie oferowane, generalnie taka po prosu Skoda, bez zbędnych fajerwerków. Nikt chyba więcej się nie spodziewał.

Kogoś też mógłby zainteresować nowy McLaren P1 o oznaczeniu GTR, czyli nic więcej jak torowe auto zakwalifikowane do jazdy po mieście po specjalnym szkoleniu. Są więc absurdalne lotki, jeszcze bardziej napompowane zderzaki, 1000KM z 3,5l pojemności i cena sięgająca niemal 2 mln funtów.

Jak kogoś interesują tego typu newsy to faktycznie było czym się w zeszłym tygodniu karmić. Sęk w tym, że z mojego punktu widzenia ani Fabia, ani McLaren nie są w jakikolwiek sposób interesujące. Ta pierwsza jest dla mnie zbyt przyziemna, a ten drugi zbyt absurdalny żeby się nimi podniecać. Więc fajnie wiedzieć o ich istnieniu ale tyle mi wystarczy.

Różowe drogi dla kobiet

Zamiast ciekawych samochodów pojawiła natomiast interesująca informacja prosto z wysp brytyjskich. Otóż ichniejszy ubezpieczyciel zajmujący się jedynie kobietami, Sheilas’ Wheels, doszedł do wniosku, że dla kobiet powinny zostać na drogach wyznaczone specjalne, różowe pasy, po których tylko one miałyby prawo jeździć. Jest to tłumaczone oczywiście faktem, że według statystyk głównymi sprawcami wypadków są mężczyźni, przez co zastosowanie tego typu pasów obniżyłoby śmiertelność kobiet w wypadkach.

Dodatkowo ubezpieczyciel zaproponował wybudowanie nowych tras, które miałyby omijać najtrudniejsze skrzyżowania, objazdy i inne trudne manewrowo miejsca na drogach o zwiększonym prawdopodobieństwie wypadku. Wszystko tylko i wyłącznie dla kobiet, oczywiście.

Pomysł jest dość radykalny trzeba przyznać. Nie będę (jeszcze) się wypowiadał na temat wyższości jednej płci nad drugą na drodze, ale chciałbym zauważyć jedną rzecz. Otóż ubezpieczyciel Sheilas’ Wheels, oprócz tego, że zajmuje się tylko kobietami, to jest też uważany za firmę mocno feministyczną – stąd taka koncepcja ich biznesu i taki pomysł. W żaden sposób jednak nie ma to związku z równouprawnieniem, tylko dąży do faworyzacji kobiet na drodze (dobrze o feminizmie i równouprawnieniu niedawno pisał Paweł Opydo. Warto przeczytać – klik). Faworyzuje je jednak tylko po to, by zmniejszyć ilość wypadków, bo prawda jest taka, że tego typu faworyzacja jednoznacznie wskazuje na to, że według tej firmy kobiety nie potrafią jeździć. Widocznie według nich jest aż tak źle, że kobiety potrzebują oddzielnych i łatwiejszych rozwiązań by się za kółkiem na drodze nie zabić. Tak wynika z prostej retoryki, bo jeśli ktoś potrzebuje dodatkowych narzędzi by sobie nie zrobić krzywdy, to jednoznacznie nie powinien czegoś wykonywać.

Drogie Panie, nie jesteście przypadkiem urażone takim „faworyzującym” traktowaniem?