Pamiętna fuzja Nissana i Renault zwiastowała nadejście lepszych czasów dla obydwu marek. Dla Japończyków – urody. Legendarnej niezawodności (znanej ze starych Nissanów) – dla Francuzów. Efekt jest niemalże odmienny.

Jednym z efektów francusko-japońskiego mezaliansu jest Micra K12 poprzedniej generacji. Przyszła na motoryzacyjny świat w 2002 roku i od razu – wspólnie ze swoją większą siostrą Primerą P12 – uznana została za czołówkę… kontrowersyjnych aut ostatnich lat. Why? – rzekłby pracownik fabryki Nissana, gdzie powstawała Micra. Otóż dlatego, że na własne żądanie spadła do motoryzacyjnej II ligi.

Ceny na rynku wtórnym zaczynają się od około 10 tys. złotych – za egzemplarze z początku produkcji bądź ubogie i zużyte. Niestety, Micra to nie Polo, więc wybór jest dosyć ograniczony. Powodem tego niedoboru była niska popularność Japończyka w czasach świetności. Nissan odciął się od pancernej K11 – niestrudzonej rajdówki jak i “elki” w niektórych WORD-ach. K12 wygląda trochę pokracznie, znak rozpoznawczy Micry – niepowtarzalne garbate reflektory i prawie jednobryłowa karoseria. Wewnątrz odnajdziemy “plastikową porcelanę” na panelu klimatyzacji i radia – nie porwało to płci pięknej do salonów.

Wertując ogłoszenia, doszukamy się trzech odmian nadwoziowych. Najpopularniejszej – pięciodrzwiowej, trzydrzwiowej – 1/5 ogłoszeń oraz niezmiernie rzadkiej C+C – nietuzinkowe coupe-cabrio powstawało w zakładach pamiętnego Karmanna. Topowa wersja SR 160 odróżniała się od słabszych przyciemnionymi reflektorami, delikatnie przemodelowanymi zderzakami, jak i aluminiowymi nakładkami na pedały. Największa niespodzianka czekała pod maską. Zainstalowano tam jednostkę 1,6 l, dysponującą 110 KM. Niby niewiele, ale w tak małym samochodzie potrafiła poprawić samoocenę kierowcy.

Mikra K12 przechodziła dwie operacje plastyczne, w 2005 i 2007 roku. Obejmowały one głównie przedni pas oraz nowe nagłośnienie obsługujące MP3, przystosowane do współpracy poprzez Bluetooth. W temacie dostępności części blacharskich nie ma większego problemu, za wyjątkiem modeli poliftingowych. K12 względem poprzednika zmieniła znacznie swe rozmiary – krótsza o 1 cm, 7 cm szersza oraz 12 cm wyższa. A co za tym idzie, także przestrzeń życiowa uległa diametralnej poprawie – nie oznacza to komfortowych wojaży dla 5 pasażerów, ale czterem średniej postury zapewnia  przyzwoitą wygodę. W bogatszych wersjach zdarzają się przesuwane kanapy czy przydatny schowek pod siedziskiem pasażera. Niekiedy nawet natrafimy na ułatwiający życie gadżet – Intelligent Key – karta kodowa zamiast kluczyka. Po zajęciu miejsca za sterami wystarczy mieć kartę przy sobie i przekręcić pokrętło zastępujące standardowy kluczyk.

Właściciele K12 narzekają na trzy typowe przypadłości wnętrza – uchylone szyby wpadają w wibracje, niska trwałość materiałów oraz problematyczny intelligent key. Zawieszeniowo K12 bazuje na Renault Clio. Dzieli z nim płytę podłogową, jak również główne elementy zawieszenia (np. wahacze przednie, łączniki stabilizatora). Ogranicza to ewentualne koszty reanimacji zawieszenia. Na przedniej osi Micry pracuje klasyczny McPherson, z tyłu zaś standardowa w tej klasie belka zespolona – niekiedy głośno. Winą obarczyć należy gumowe podkładki amortyzatorów bądź silentbloki belki. Analogicznie do Megane II, szybko poddają się górne łożyska kolumny McPhersona.

Sprawdzając używaną Micrę, należy zwrócić szczególną uwagę na stan układu wspomagania – wykonany jest w technice elektrycznej, co pociąga za sobą drogie naprawy (używany silnik wraz z przekładnią to koszt rzędu 1000 złotych).

W temacie palety jednostek napędowych stawkę otwiera zmodyfikowany 1.0 65 KM  (margines ogłoszeń), 1.2 16v 65-80 KM, 1.4 16v 88 KM. Benzyniaki posiadają charakterystyczną dla Nissana konstrukcję – głowica ma mechanicznie regulowany luz zaworowy i łańcuch rozrządu. Teoretycznie jest to rozwiązanie dożywotnie, lecz w niektórych przypadkach przy 200-300 tys. km silnik pracuje głośniej i niezbędna okazuje się wymiana. Koszt takiego zabiegu oscyluje w granicach 1500 złotych. Dopełnieniem palety jednostek jest francuski turbodiesel 1.5 dCi, jeden z najlepszych w swej klasie, zachwycający niskim zużyciem oleju napędowego oraz kulturą pracy. Występuje w trzech wariantach mocy: 65, 82, 87 KM. Obawiającym się wysokich nakładów na serwis polecamy bazową odmianę – jej osprzęt został zredukowany do minimum, aby obniżyć koszty obsługi. Wszystkie wersje małego diesla wyposażone są w pasek rozrządu, a także hydrauliczną kompresję luzów zaworowych. Ich mankamentem są niewielkie wycieki oleju po przekroczeniu około 160 tys. km oraz – typowe dla współczesnych diesli – awarie układu wtryskowego.

Nissan Micra K12 nie wzbudza zachwytu, podobnie zresztą jak klasowi rywale. Z całą pewnością można uznać ją jednak za model dopracowany, odwdzięczający się w miarę bezproblemową eksploatacją. Na tle rywali nie musi się niczego wstydzić, wręcz przeciwnie. Śmiało można powiedzieć, że jest oryginalną i godną alternatywą dla VW Polo.