Blachara – jakoś strasznie nie lubię tego określenia. Nawet nie chodzi o to, że jest uwłaczające i źle się kojarzy, bo nie wymyślono go przecież bez powodu. Chodzi raczej o to, że jest nieprecyzyjne. No bo kim tak naprawdę taka kobieta?
Automatycznie przed oczami staje obraz jakiejś blondynki po solarium, w miniówce, białych kozaczkach, z dużym dekoltem, w tle muzyka techno. Generalnie wszystko to, co może być najgorsze, pomijając ‘walory użytkowe’, jak to mam w zwyczaju okropnie mówić przy tego typu dziewczynach. Coś na taki kształt:
Ale wracając do tematu, czy to kształty są wyznacznikiem blachary? Pasuje to do ogólnego obrazu, nie mogę powiedzieć, że nie. Przydałaby się jeszcze gąbka w ręce, mnóstwo piany, mycie szyb i inne bajery z marnych… filmów. Na dobrą sprawę jednak blacharą równie dobre może być dziewczyna cicha, spokojna, w golfie zamiast bluzki z dekoltem i w spódnicy po kostki zamiast spódniczki po granice majtek. Taka, na którą patrząc myślisz sobie ‘kujonka’. Na przykład taka:
Blachary lecą na samochody
To jest w tym wszystkim najważniejsze. Jeśli tylko dziewczynę udało się poderwać na samochód, wtedy można na nią powiedzieć blachara. Nie istnieje inna wytyczna.
Problem w tym, ze przez to w takim razie niemal każda kobieta kiedyś była blacharą. Spójrzmy prawdzie w oczy, zawsze lepiej miał ten chłopak, który miał samochód. Mógł podwieźć, mógł pomóc, miał zwyczajnie tego asa w rękawie, dzięki któremu mógł dziewczynie zaimponować, nie tylko samym samochodem, ale, jeśli był inteligentny, to swoją zaradnością, a auto mu w tym tylko pomagało. I nie ma sensu się zapierać, że wcale tak nie było, to jest psychologia. Wiadomo, że bardziej interesujący jest ten facet, który ma większe możliwości. I, drogie Panie, nie jest to nic wstydliwego. Taka kolej rzeczy, przynajmniej na etapie, kiedy byłyście dziewczynami.
Na co lecą prawdziwe kobiety?
I tutaj przechodzimy do drugiej, zasadniczej różnicy. Blacharom imponują faceci z samochodem. W zależności od ich poziomu może to być Golf MKII lub Opel Calibra, jeśli mówimy o standardzie wiejskiej remizy. Może to być też BMW lub Mercedes, jeśli patrzymy na poziom średni. Pasuje tutaj nawet Aston Martin. Wszystko zależy od punktu widzenia i od potrzeb. Ale niezależnie od poziomu to wciąż samochód jest rzeczą, która te dziewczyny przyciąga.
Zauważyliście, że do tej pory używałem ciągle słowa ‚dziewczyny’? Jest to słowo klucz – blachary wciąż mają mentalność licealnej dziewczyny, której imponuje sam fakt posiadania czegoś. Imponuje im to, że to się świeci, że ma kółka, że tuba dudni i że ludzie się za tym oglądają.
Natomiast kobieta nigdy sobie na coś takiego nie pozwoli. Prawdziwa kobieta, owszem, zwróci uwagę, że mężczyzna ma samochód, czasem to doceni, mimochodem o tym wspomni. Ale nigdy nie zrobi z tego czegoś ważnego. Kobieta z klasą zwróci natomiast uwagę na to
Jak facet jeździ samochodem
Bo posiadać samochód może każdy. Można na niego zarobić, można go wygrać, dostać, ukraść, jest mnóstwo sposobów, żeby stać się właścicielem, albo przynajmniej użytkownikiem samochodu. To nie imponuje. Imponuje natomiast to, jak z samochodem facet się obchodzi. Czy kobieta czuje się bezpiecznie, kiedy siedzi obok. Czy może spokojnie czytać gazetę bez strachu, kiedy ten jedzie 160km/h przez miasto.
I to już nie jest blacharstwo. Jest ogromna różnica, między zachwytem nad tym, że ktoś coś posiada, a docenieniem tego, jak ktoś czegoś używa. Zresztą, panowie, zadajcie sobie pytanie: wolelibyście usłyszeć, że macie fajny samochód, czy że fajnie jeździcie samochodem? Dla mnie odpowiedź jest prosta, bo nie znam wielu więcej komplementów, po których czułbym się tak dumny, jak usłyszeć z ust kobiety, że bezpiecznie się ze mną czuje jak prowadzę. Świetne uczucie.
Zapamiętajcie więc – nie chwalcie się samochodami, bo wartościowej dziewczyny dzięki temu nie poznacie.
Kobiety – nie wspominajcie o samochodach, tylko o tym, jak się nimi posługujemy. To znacznie lepiej brzmi. No i unikniecie przy okazji nieprzyjemnej łatki na przyszłość.