DŹWIĘKI I MUZYKA
Dźwięki to nieodłączny element użytkowania samochodu. Jaki jest najpiękniejszy? Dźwięk wydechu, w szczególności Lamborghini Gallardo Superleggera (nigdy mnie aż takie ciary nie przeszły). To nawet nie jest dźwięk, to muzyka. Ale włosi tak mają, więc nie ma co się dziwić.
Najgorszy? Rozsypującej się skrzyni biegów w trakcie jazdy albo zarysowywanego właśnie lakieru.
Dzięki dźwiękom każdy dobry kierowca jest w stanie wychwycić zmiany w ogólnej kondycji jego samochodu. Ale kiedy wszystko jest ok, monotonny dźwięk silnika i opływającego karoserię powietrza zaczyna w pewnym momencie nużyć. I w tym miejscu wchodzi ‚muzyka za kółkiem’ (ale nie ta z wydechu), bez której nie wyobrażam sobie jazdy samochodem. No, oczywiście nie jazdy wyczynowej, ale miejskiej lub w trasie.
W pierwszym poście wspomniałem o tym, że do The Beetle’a nic nie pasuje lepiej niż muzyka The Beatles. I jest tak rzeczywiście, z tym że gdybym miał słuchać ich ciągle, to znowu by mi ta niechęć do nich wróciła, a tego wolałbym uniknąć. Tak samo jest z innymi płytami, wolę do nich wracać niż na zawsze odstawiać w kąt. Dlatego często przeszukuję internet, Spotify lub zwyczajnie półki sklepowe w poszukiwaniu nowych nagrań.
Wiadomo, każdy ma jakiś swój ulubiony typ muzyki ale ja staram się nie zamykać na różne jej odmiany bo w każdej można znaleźć jakieś perełki. Raczej nie mam zamiaru proponować wam do odsłuchania w aucie nowej płyty np. Cannibal Corpse (gat. brutal heavy metal), mimo że ostrzejsze brzmienia nie raz w tym dziale pewnie zagoszczą. Na bank jednak nie będzie tutaj disco polo czy trance’u, aczkolwiek muzyka elektroniczna też z pewnością się pojawi. Najważniejsze jest to, że chciałbym się dzielić taką muzyka, jaką z różnych powodów uznam za godną wysłuchania. Czasem przez teksty, czasem przez brzmienie, czasem przez nowatorskie podejście, ale za każdym razem będzie to taka muzyka, którą warto posłuchać zasiadając za kierownicą.
#1 DAWID PODSIADŁO – ‚COMFORT & HAPPINESS’
No dobra, pięknie się rozpisałem nt. tego jaka ta muzyka ma być, a póki co nic za tym nie idzie. Na pierwszy rzut – debiutancka płyta Dawida Podsiadło ‘Comfort & Happiness’. Czemu? Głównie dlatego, że jest to jeden z niewielu przykładów na to, że osoba która wygra muzyczne show wciąż ma szansę na stworzenie czegoś więcej niż kolejnego marnego pop-gniota. Widocznie chłopak potrafił postawić na swoim, bo płyta oddaje podejście do muzyki jakie prezentował w X-factor. A, no i ta aura za oknem jakoś mi tutaj pasuje.
‘Comfort & Happiness’ jest fajnie melancholijna, czasem ascetyczna muzycznie, ale zdecydowanie niebanalna. Głosem przypomina trochę front mana Coldplay albo Johna Mayer’a, a muzycznie… trudno mi powiedzieć. I jest to chyba najlepszy argument ku temu by tę płytę włączyć np. w drodze do pracy, bo skoro nie ma jej do czego porównać, to musi mieć w sobie to coś innego w morzu podobnych nagrań.
Szczególnie polecam ‘No’ oraz rozpoczynający płytę ‘Trojkaty i kwadraty’. Poniżej wrzucam link do płyty w programie Spotify oraz link do jednej z piosenek na YT. Liczę że nie będę jedynym, któremu płyta podpasuje do gustu. Polecam szczególnie do spokojnej, dalekiej podróży.