Samochody dostawcze mają to do siebie, że w szlachetnych założeniach powinny być wytrzymałe. Niestraszne im i ciężkie ładunki, i trudne warunki atmosferyczne. Czy rzeczywiście? Pod lupą “Van roku 1996″.

Ni ziębią, ni grzeją – samochody dostawcze mają po prostu pracować i zarabiać na siebie. Czy taka sztuka mogła udać się znanemu z korozji Mercedesowi? Najwyraźniej jednak się udała, o czym najlepiej świadczą dwa tytuły Vito – “Van of the year 1996″ dla pierwszej generacji oraz “Van of the year 2005″ dla drugiej. Produkcję W638 rozpoczęto w 1995 roku, skończono natomiast w 2003, kiedy to model ten ustąpił “ładniejszemu następcy”.

Vitoria i Jelcz

Kilkaset egzemplarzy zmontowano w Polsce, większość natomiast w hiszpańskiej Vitorii. I to właśnie ku pojazdom sprowadzanym z zagranicy lepiej dzisiaj zwrócić uwagę – polskie warunki drogowe bynajmniej Vito nie służyły. Co więcej, ogromna różnica jest w wyposażeniu – około osiemdziesiąt procent dostawczych Mercedesów na polskim rynku to wersje najprostsze – kupowane głównie dla marki. Tymczasem Niemcy nawet w samochodzie dostawczym oferowali naprawdę wiele, szczególnie że dostępne były różne konfiguracje. Wersje z dużą “paką”, a także osobowe – dla komfortowego przewozu pięciu, a nawet ośmiu pasażerów.

Cenowo

Obecnie egzemplarze z początków produkcji kupić można już nawet poniżej 10 tysięcy złotych. To niewiele jak na w pełni funkcjonalny samochód dostawczy. Warto jednak pamiętać o przeznaczeniu auta – przebieg rzędu 150 tysięcy kilometrów w piętnastoletnim “dostawczaku” można raczej włożyć między bajki, choć – oczywiście – zdarzają się wyjątki. Samego kilometrażu nie trzeba się natomiast bać – większość jednostek napędowych z powodzeniem powinna pokonać nawet i pół miliona kilometrów. Gorzej, że tego na 95 procent nie przetrzyma karoseria. Na samochód z końca produkcji W638 przeznaczyć trzeba od 20 do 30 tysięcy złotych. Czy warto? Rzecz mocno dyskusyjna.

Plusy i minusy

Pod maskę Vito trafił tylko jeden silnik benzynowy, niemniej jednak nie bardzo jest czego żałować. Dwulitrowa jednostka o nominalnej mocy 129 koni mechanicznych nie zyskała zbyt wielu sympatyków. Co innego silniki wysokoprężne – podstawa popularności dostawczych Mercedesów. Przekrój pojemnościowy jest, co prawda, dość mocno ograniczony. Wybierać można bowiem jedynie w przedziale 2,0-2,3 l. Są tam zarówno propozycje klasyczne (2,2 TD 85 KM czy 2,3 D 79 KM), ale i warianty całkiem nowoczesne, między innymi 95-, 102-, 116- bądź 150-konne 2,2 CDI.

Na ilość miejsca w W638 nie można narzekać

Na plus MB Vito pierwszej generacji zaliczyć można zatem trwałość silników. Mimo teoretycznych niedoborów mocy, spisują się dobrze i w większości wypadków nie ma z nimi większych problemów. Trafienie na felerny egzemplarz to jednak gwarancja w zasadzie nieustannych wizyt w serwisie. A tam ani części, ani naprawy tanie nie będą. Co ewentualnego nabywcę przyprawi o mdłości? Na pewno stan karoserii. Korozja zarówno blach zewnętrznych, jak i podwozia to coś, z czym – nie wiadomo, dlaczego – Mercedes nie jest w stanie sobie poradzić. I na tym Vito cierpi.

Do podejrzanych zaliczyć można też zacinający się zamek centralny czy błyskawicznie (kwestia kilku tygodni) przepalające się żarówki. Z aspektów praktycznych warto zwrócić uwagę na prowadnice odsuwanych drzwi – te mają w zwyczaju regularnie się zacinać.

Czas na decyzję

Wciąż dosyć typowy obrazek na polskich ulicach

Cóż, wybór samochodów dostawczych na polskim rynku jest dość mocno ograniczony, szczególnie jeśli myśli się o pojeździe używanym. Tutaj pozycję Mercedesa dramatycznie osłabia korozja, a także pewna niewspółmierność – gwiazda na masce (a właściwie poniżej jej) obiecuje wiele, niemniej jednak pozostają to obietnice niespełnione. Bo i jak aurę Mercedesa dopasowywać do samochodu dostawczego? Tymczasem można chyba te 20 tysięcy zainwestować nieco lepiej. Początkującemu biznesowi, a to główny adresat używanych Vito W638, powinno raczej zależeć na pewniejszych inwestycjach. I tu jako lepszą alternatywę wskazać można chyba propozycje Volkswagena. Na tamtych bardziej można będzie polegać, a ich ogromna popularność przekłada się na cały szereg walorów praktycznych.

Sam Mercedes Vito to wybór ekonomiczny pod względem paliwowym. I tylko paliwowym. A to, że kilka egzemplarzy zmontowano w Polsce, to tylko jeden z niewielu naprawdę pozytywnych smaczków dostawczego MB. Tytuł “Van of the year” z całą pewnością był zasłużony. Nikomu jednak nie przyszłoby do głowy mianować Vito “Used van of the year”.