Dokładnie miesiąc temu przeprowadziłem się na stałe do Łodzi. Wcześniej studiowałem tu 3 lata, ale przez to, że zawsze dojeżdżałem autem, nie miałem możliwości tego miasta poznać zbyt dokładnie. Co prawda tras dojazdu miałem opracowanych bodajże 12, ale to niewiele zmienia. Jednak PRLowska reklama o chwytliwym sloganie ‘zostając motorniczym poznasz swój kraj’ była totalnym bullshitem. Jeżdżąc ciągle na tej samej trasie, nie uda Ci się zbyt wiele poznać. Ani kraju, ani miasta. Co najwyżej co poniektóre ulice, o ile stojąc w korku zaczniesz się baczniej przyglądać temu, co jest za oknem. Cóż.

W każdym razie, nastał moment, kiedy trzeba było się w Łódź zagłębić. Wielkimi krokami zaczął się zbliżać test Volvo XC60, a ja stanąłem przed niemałym problemem: gdzie zrobić zdjęcia. I zdałem sobie sprawę, że Łodzi nie znam zupełnie. Niby miasto duże, ale z pamięci nie byłem w stanie wywołać żadnego fajnego miejsca, gdzie kręci się niewiele osób, a jednocześnie jest odpowiedni klimat odzwierciedlający charakter samochodu.

Nie miałem więc wyboru. Jest tylko jeden, niezawodny i stosunkowo szybki, sposób, aby przemierzyć miasto wzdłuż i wszerz szukając miejsc ciekawych, przyciągających uwagę, charakterystycznych. Mówiąc krótko, pasujących do założonych wcześniej wymagań, nie będę się skupiał na kompozycji, świetle etc.

POM, czyli Powolny Objazd Miasta

Nie istnieje lepszy i szybszy sposób, zaufajcie mi. POM zrobiłem również w Warszawie, rok temu, co było wręcz fenomenalnym doświadczeniem, dzięki któremu poznałem masę przyjemnych miejsc, do których komunikacją miejską miałbym ograniczoną możliwość dotrzeć. Tak samo postanowiłem zrobić więc w Łodzi, licząc na podobny rezultat. Jak wyszło, o tym za chwilę.

 

Jeśli temat POM’a was zainteresował, to musicie wiedzieć, że rządzi się on pewnymi twardymi zasadami. Ok., może nie są one twarde, jednak warto się z nimi zapoznać, po sam do nich doszedłem, wiem o co chodzi i ręczę, że wszystko działa tak jak powinno. A więc:

1) POM najlepszy jest wieczorową porą. Kiedy nie ma już dużego ruchu, samochody nie przeszkadzają, można spokojnie zrobić zdjęcia nawet z otwartego okna pojazdu, bo nikt z tyłu nie zaczyna trąbić;

 

2) Warto wziąć ze sobą jakiegoś kompana. Powód jest prosty, co 2 pary oczu to nie jedna. Jak Ty czegoś nie zauważysz, to jest duże prawdopodobieństwo, że zauważy to ‘coś’ osoba, z którą POM-ujesz;

 

3) Nie wytyczaj trasy. Jedź (w granicach miasta) tam, gdzie tylko Ci się zachce. Ale omijaj główne ulice. To w tych wszystkich wąskich, małych uliczkach są najciekawsze miejsca, z których nawet sobie nie zdajesz sprawy;

4) Nie śpiesz się. Im szybciej jedziesz, tym większą masz szanse coś przeoczyć. A przecież nie po to jest POM, żeby zasuwać. Masz się rozglądać, a nie skupiać na wyprzedzaniu, omijaniu itd.

5) Nic na siłę. Nie przejmuj się, że teraz nic nie znalazłeś. Żeby przejechać całe miasto trzeba mieć ogrom czasu. Możesz zrobić to na kilka razy, nic Cię przecież nie goni. W końcu znajdziesz coś ciekawego.

Chwila chwila, jak tak patrzę na to co napisałem powyżej, to wygląda to na jakiś mentorski przepis na sukces. Nie bierzcie tego w ten sposób, to po prostu prosty przepis na poznanie miasta ze strony, z której go nie znacie, albo nie mieliście czasu poznać.

Skoro już wiecie na czym POM polega, to mogę wrócić do objazdu Łodzi. Wziąłem Przema (to ten pod zasadą nr.2), o 22 wsiedliśmy do Strzały i w drogę. Cholera, koniec października, a tak ciepło. Droga niemalże zupełnie pusta. Warunki idealne. Ale sama Łódź… cóż, mam mieszane uczucia, bo wyszło nie do końca tak, jak chciałem.

Pierwszym pomysłem, żeby znaleźć miejsce na zdjęcia, był plac budowy dworca Łódź Fabryczna. Który w sumie idealnie wpisuje się w klimat miasta, bo kontrast między starą cerkwią, a ogromnym placem budowy obok, idealnie opisuje jak teraz Łódź wygląda.

 

Z jednej strony miejsca zapierające dech w piersiach, z drugiej plac budowy, a z trzeciej odrapane kamienice i zakazane twarze. No i coś jeszcze. W tamtym miejscu znajduje się Łódzki Dom Kultury…

 

…wokół którego, jak się okazało, wręcz kwitnie prostytucja. Jestem zszokowany. Co prawda obok jest hotel, który nie grzeszy najlepszą opinią, jest niewybudowany jeszcze dworzec, no ale żeby wokół Domu Kultury?! Cholera, kultura wysokich lotów, nie ma co.

Zresztą Łódź jest jakaś taka… zbereźna. Ta fontanna pod Teatrem Wielkim, na którą mówi się ‘wagina’? Nazwa przypadkowa przecież nie jest. Chciałem tam wjechać, ale zbyt dużo jednak ludzi się wciąż kręciło.

 

Trochę dużo tych seksualnych powiązań, ale to już koniec na dzisiaj. Szukaliśmy więc dalej. Wjechaliśmy np. do jakiegoś parku:

 

Ale przy okazji znaleźliśmy też, zdaje się, fajną restaurację. Będę musiał Adę zabrać.

 

Ale z miejscem na zdjęcia nie jest niestety łatwo. Fajne jest miejsce koło nowej siedziby ASP, ale zdjęcia nie zrobiłem, bo światło było zbyt słabe. Natomiast to poniżej wygląda dość obiecująco:

 

Jest jednak jeden, bardzo zasadniczy problem, jeśli o Łódź chodzi. W każdym razie tyle ten pierwszy POM dał mi informacji: jeśli znajdziesz jakieś fajne miejsce, to zapewne zobaczysz tam również taki oto znak:

 

Cóż, shit happens. Trzeba będzie zrobić POM vol.2. Ale w sumie co mi szkodzi. Wiecie, jak fajna to jest sprawa?