Doskonała wiadomość! Wystarczy jakieś ćwierć miliona złotych, by stać się posiadaczem jednego z najbardziej charakterystycznych Lamborghini w historii. Model Diablo, który w czasach produkcji wyceniany był na 240 tysięcy (dolarów, rzecz jasna) jest dzisiaj obiektem pożądania kolekcjonerów z całego świata. Potencjalni zainteresowani nie są jednak skazani na beznamiętne wertowanie ogłoszeń domów aukcyjnych bananowych republik – od czasu do czasu egzemplarze Lamborghini Diablo i dziś pojawiają się w „cywilizowanych” serwisach z samochodami na sprzedaż. Z reguły jednak wymagają sprowadzenia przynajmniej zza Oceanu.
Lamborghini Diablo przyszło na świat w 1990 roku, zastępując jeszcze bardziej surowy model Countach. Ustąpiło dopiero w 2001 roku wściekłemu „nietoperzowi” – Murcielago. Powstało tylko w 2,9 tysiąca egzemplarzy (wytwarzany przez 10 lat następca sprzedał się w ponad 4 tysiącach sztuk. Mimo niewielkiej relatywnie sprzedaży Diablo zrobiło ogromną karierę, zdobywając wiele nagród. W tym także tę dla samochodu sportowego najważniejszą – prestiżowe miano najszybszego samochodu świata. Poprzednim rekordzistą było Ferrari F40, które zaszczyty odbierało za osiągnięcie 324 km/h. Lamborghini Diablo okazało się o zaledwie jeden kilometr szybsze, ale to wystarczyło. Nie na długo, fakt faktem, bo tylko do chwili, gdy swojego konkurenta przedstawiło Bugatti. EB110, uzupełniając panteon sportowych aut luksusowych, wyśrubowało osiągnięcie najpierw do 342, a potem do 350 km/h. Cóż z tego, skoro Bugatti znalazło nabywców tylko na 126 sztuk EB110?
Klasyczny design
Wytwarzane we włoskim Sant’Agata Diablo było ostatnim modelem producenta o tak wyrazistych kształtach. Z zaledwie 110 centymetrami „wzrostu” i 4,5 metra długości wyglądało bardziej jak podwozie, na którym producent zapomniał osadzić karoserii. Tylko teoretycznie – surowy design Lamborghini z prostymi, ciągnącymi się wzdłuż całego nadwozia liniami, charakterystyczne wloty powietrza za drzwiami i otwory wentylacyjne na tylnej klapie, chowane reflektory (niestety nie we wszystkich wersjach Diablo) to esencja tego, co w stylistyce samochodów sportowych piękne na sposób klasyczny.
Wnętrze Diablo, choć ewoluowało w toku produkcji, było raczej surowe. Jego najbardziej charakterystycznym elementem każdorazowo pozostawała jednak prawie pozioma konsola centralna z szeregiem przełączników, umiejscowiona za drążkiem skrzyni biegów. U podnóża tego z kolei montowano typową dla Lamborghini prowadnicę, która wyglądała efektownie, ale szybkiej zmiany przełożeń z całą pewnością nie ułatwiała.
Ewolucja w toku produkcji
Lamborghini Diablo oferowane było w dwóch wersjach nadwozia – coupe oraz roadster. Ponadto powstał cały szereg minimalnie różniących się wariantów produkowanych w różnych okresach. W ich wypadku zmiany sprowadzały się do detali wizualnych, wnętrza oraz parametrów jednostki napędowej. Stopniowo dodawano kolejne opcje. W 1993 roku, po pierwszym “liftingu” na pokładzie Diablo VT pojawił się napęd na cztery koła (pierwsze egzemplarze oferowały wyłącznie napęd RWD). Zagościły również hamulce Brembo, poprawione zawieszenie oraz nieco inna deska rozdzielcza. W tym samym roku Lamborghini dołączyło do oferty Diablo SE30 – jubileuszową wersję samochodu o obniżonej masie (i w liczbie sztuk ograniczonej do 150). Dwa lata później specjalną wersję dodatkowo rozbudowano. Diablo SE30 Jota mogło pochwalić się dodatkowymi wlotami powietrza w dachu, zmienionymi parametrami silnika i nową 6-przełożeniową skrzynią biegów.
Lamborghini Diablo SV było kolejnym krokiem w historii fascynującego modelu. Mimo że otrzymało większe koła oraz wzmocnione hamulce, przeszło raczej pod znakiem rezygnacji. Z napędu na cztery koła i otwieranych lamp. Z czasem do 12-cylindrowej jednostki o pojemności 5,7 litra dołączyła podobna, aczkolwiek nieco większa. Pierwsza w zależności od wariantu rozwijała moc od 492 do 595 koni mechanicznych. 6-litrowa z kolei od 575 KM do 640. Specjalne wersje, których w historii Diablo nie brakowało, legitymowały się jeszcze lepszymi wynikami.
Życie po Diablo
Wraz z kolejnymi wariantami jednostek napędowych sukcesywnie obniżano czas potrzebny na rozpędzenie auta do 100 km/h. Początkowo oscylował on wokół 4,1 sekundy, by ostatecznie – w Diablo GTR – zostać zredukowany do 3,4 sekundy. Choćby nawet najmocniej się starać, 100-litrowy zbiornik paliwa w Lamborghini nie wystarczał więc na długo. Coś za coś.
Lamborghini Diablo pozostaje jednym z najbardziej charakterystycznych modeli w ofercie włoskiego producenta. Mimo że nie ma go już w ofercie od ponad 10 lat, kiedy tylko pojawi się na ulicy – w Polsce, we Włoszech, w Niemczech czy nawet w Hollywood – skutecznie zwraca ku sobie twarze wszystkich przechodniów, innych kierowców, a nawet tych, którzy do motoryzacji stosunek mają… chłodny. Bo Diablo nie jest zabawką, do której posiadania wystarczy mieć sporo pieniędzy i za grosz pojęcia. Tę rolę spełniają obecnie Aventador i Gallardo. Diablo z kolei wymaga czegoś więcej. I dlatego, mimo posiadania wystarczającej ilości gotówki, zakup klasycznego Lamborghini może być ogromnym i niełatwym wyzwaniem.