Blogerzy lubią łechtać siebie nawzajem. Jesteśmy troszkę takim dużym kółkiem wzajemnej adoracji – jeden bloger czyta drugiego, komentujemy na zaprzyjaźnionych blogach, udostępniamy wpisy w mediach społecznościowych, generalnie wspominamy o tych, których znamy/cenimy/lubimy. I choć z boku wydaje się to trochę sztuczne, takie na siłę pompowanie blogosfery, to nie ma w tym nic, ale to nic złego. Zawsze bowiem udostępniamy tylko to, co faktycznie ma jakąś wartość, niesie ze sobą przesłanie, informacje lub ciekawe wnioski także dla naszych czytelników. Bo to przecież o ich zainteresowanie chodzi. A przy okazji pomagamy sobie nawzajem, pokazując także twórczość innych szerszej publiczności. Wszystkie strony są zadowolone.
Share Week 2015
W myśl tej idei Andrzej Tucholski, prowadzący blog JestKultura.pl kilka lat temu wpadł na pomysł, by przez jeden tydzień tych blogerów zebrać, zmóżdżyć i niech udostępniają siebie nawzajem pod szyldem jednej akcji. Powstał więc Share Week – tydzień, w którym blogerzy ujawniają kogo w minionym roku czytali i kogo by polecili innym. Potem Andrzej wszystko zbiera do kupy, podsumowuje i wychodzi z tego bardzo subiektywny ranking blogów, które są popularne wśród innych blogerów.
Czy jest to jakiś wyznacznik ich jakości? Zdecydowanie tak, bo sami dobrze wiemy ile trzeba pracy włożyć, by to wszystko zagrało tak jak chcemy, więc tym bardziej cenimy tych, którzy robią to równie dobrze, lub lepiej od nas.
Problem tylko w tym, że ja nie potrafię wymienić tylko trzech blogów, które lubię, bo jest ich znacznie więcej. Takie creme de la creme moich ulubionych już znacie – we wpisie „Blogi, które czytałem w 2014r” dałem Wam je na tacy i mam nadzieję, że są w Waszym regularnym feedzie. Jak więc mam wybrać tylko trzy?
Ale spróbujmy. Trzy blogi, a raczej blogerzy, którzy są tak fantastycznymi ludźmi, że ich blogi są po prostu ich odzwierciedleniem w wirtualnej rzeczywistości. A to cenię najbardziej – autentyczność. Oni mają ją na zaskakująco wysokim poziomie:
Prentki – za bycie najlepszym przykładem tego, że męskość i miłość do samochodów nie wyginęła wraz z generacją chłopców w rurkach o średnicy przedramienia;
Zapętlone – za dostarczanie mi wciąż i wciąż najlepszej muzyki pod słońcem, która z moim gustem matchuje się w stosunku 1:1;
Więcej Luzu – za filozofię nie spinania się. Po prostu lubię i tyle, nic na to nie poradzę.
A tak poza tym to jeszcze powinienem wrzucić niemal wszystkich, którzy się w dotychczasowych Kompresorach pojawili. Zasługują, by ich znać.
IEM – Intel Extreme Masters 2015 w Katowicach
Kiedy mówiłem rodzicom, jeszcze w czasach gimnazjalnych, że chciałbym zarabiać na grani w gry komputerowe jak nigdy spotkałem z ich dziwnym spojrzeniem pełnym dezaprobaty. Zawsze mi mówili, że mam robić to, co daje mi radość, ale tego akurat zrozumieć nie potrafili. Wcale im się zresztą nie dziwię, bo i mnie zapał dość szybko minął, jak się okazało, że jakiś radosny Koreańczyk robi mnie w Star Crafta jak tylko chce. Chociaż w gry byłem serio dobry, nie muszę tutaj być zbyt skromny.
Ale jak się okazuje nie tylko da się na tym zarabiać, da się z tego żyć, ale da się też pokazać światowe zawody w taki sposób, że transmisję ogląda się z zapartym tchem, zbielałymi knykciami i przekrwionymi oczami. Serio, to co Ci ludzie robią jest niesamowite. Teraz już wiem, że w gry nie potrafię grać. Czuję się jak dziecko, które wciska randomowe przyciski w nadziei, że coś to da.
Więc jeśli chcecie jeszcze na to popatrzeć, to idźcie na tę stronę: klik , włączcie sobie stream i oglądajcie. W przyszłym roku już nie odpuszczę i pojadę, szkoda marnować się przed komputerem. O ironio.
No i co? No i nic!
Jakoś tak w tym tygodniu nic wielkiego się już nie zadziało. Co prawda pojawił się hash #fatisnotafeeling, dotyczący znowu problemu otyłości, ale umówmy się – ile razy można temat wałkować? Grube jest niefajne, koniec, kropka. Nie ma usprawiedliwiania, wmawiania, że jest inaczej. Zresztą chyba trzeba będzie kiedyś na ten temat więcej napisać, bo już troszkę ulewa mi się od tej poprawności politycznej wobec wszystkiego i wszystkich. Tak się nie da.
I to na tyle. Nic ciekawego, żadnych świetnych kampanii, niesamowitych wpisów, czy śmiesznych filmików. Nuda, drodzy Państwo, nuda!