Skok jakościowy, tak można pokrótce określić Sportage. Jakościowo nieznacznie odstaje od japońsko-europejskiego peletonu, za to cenowo to już niemal przepaść. Opisywana druga odsłona Sportage rozpoczęła podbój Europy w 2005 roku. Brak prestiżu miała zniwelować atrakcyjna cena oraz z początku trzyletnia gwarancja – po liftingu gwarancja na 5 lat bądź 150 tys. km oraz 7 lat na napęd.

Rewolucja

Co poniektórym Kia sprzed 10-15 lat kojarzy się… z tandetą. Tak niestety było, sławetne Pride, Rio, Sephia, Shuma są tego dobitnym dowodem. Dlatego też kupno zadbanego Sportage II nie jest prostą sprawą. I nie chodzi tu o mizerną jakość, a raczej o barierę psychologiczną, którą musiał przezwyciężyć w sobie nabywca uterenowionej Kii. Ten, który zdobył się na tak śmiały postępek, nie pożałował tego i do dziś dzień cieszy się kijanką. Właśnie w tym tkwi problem, gros oferowanych aut to egzemplarze w kiepskim stanie, z burzliwą historią.

Poszukując małego SUV-a, zdecydowana większość skieruje się w stronę Toyoty RAV 4, Hondy CR-V a nawet Opla Frontery. Mało kto spojrzy na Kię bądź bliźniaczego Hyundaia Tucsona. A niesłusznie – może nie mają prezencji konkurencji i nie prowadzą się jak ona, ale są znacznie tańsze.  Różnica w cenie pomiędzy Kią, a którymś z Japończyków, może sięgnąć nawet 10 tys. złotych. Tak więc kandydatura Sportage II jest jak najbardziej zasadna.

Użytkowo

Pozornie wydaje się krótkie (zaledwie 4,35 m), co nie przeszkadza jednak, aby na tylnej kanapie w godziwych warunkach podróżowało troje pasażerów, a szofer i pilot mieli swobodę działania na swoich stanowiskach. W codziennych trudach życia wesprze nas również bogate wyposażenie – w bazowej wersji (Tour) zainstalowano klimatyzację oraz kompletną elektrykę wraz z poduszkami powietrznymi (od 2006 roku). Po sześciu latach od debiutu niełatwo wytknąć wady materiałowe wnętrza czy ułomności montażu. Powszechnym zjawiskiem jest skóra na elementach tapicerki.

Napęd i zawieszenie

Najpopularniejszy silnik to wysokoprężny 2,0 CRDi – autorskie dzieło Kii. Do 2006 roku generował 112 KM, a następnie 140 i 150 po liftingu. Niestety jak każdy nowożytny diesel boryka się z awariami dwumasowego koła zamachowego, komponentów systemu Common Rail (Bosh albo Denso) oraz turbo. W tym temacie Kia idzie łeb  w łeb z konkurencją, a szkoda – naprawy są kosztowne. Zawieszeniowo Koreańczyk prezentuje się dobrze, jedynie na początku produkcji jedną z chorób wieku dziecięcego była niefortunna konstrukcja przedniej ramy pomocniczej, w której zbyt wcześnie poddawały się silentblocki. Dolegliwości panowie z Korei wyeliminowali zawczasu.   W sprawie napędu na cztery koła Kia sięgnęła po sprawdzone w klasie rozwiązanie. Standardowo cała siła napędowa trafia na przednią oś, w sytuacjach kryzysowych – poślizg jednego z kół – międzyosiowe sprzęgło dołącza tylną. Całość jak dotąd sprawuje się bezproblemowo, poszczególne elementy przeniesienia napędu okazują się trwałe.

Mały SUV z Korei – to nie brzmi zachęcająco. A jednak, okazuje się autem niezawodnym i niedrogim. Kupując auto z końca produkcji, możemy załapać się na końcówkę gwarancji, jednakże jej utrzymanie wiąże się niestety z korzystaniem wyłącznie z ASO. Sportage II nie jest terenówką, dlatego atakując bezdroża wypada mieć na uwadze rachityczną osłonę miski olejowej.