I jak tu te inne marki mają konkurować z tak dobrze przygotowanymi Niemcami? Gdzie jest w takim razie miejsce dla innych? Jak już powiedziałem: na IAA Frankfurt Niemcy prężyli muskuły w świetle reflektorów. Bo w sumie to gdzie mają to robić jak nie przed własną publicznością? Niemieccy producenci stworzyli na IAA Frankfurt swoją własną klasę i bawili się swoimi zabawkami we własnej piaskownicy.
Frankfurt to impreza cykliczna, więc za rok się przekonamy, czy w taki sam sposób zadziałają Francuzi w Paryżu, przygotowując coś, co miałoby zdominować całą resztę stawki. Trzeba się tam wybrać, obowiązkowo.
Cała reszta rywalizowała więc między sobą, co zaowocowało wieloma fajnymi projektami, chociaż nie ma co się oszukiwać – są też wielcy przegrani.
Patrząc trzeźwym okiem, fenomenalną robotę odwalili Francuzi. Widać, że w przygotowania włożyli wiele starań, bo zaprezentowano wiele prototypów, było kilka ważnych premier, a same standy cieszyły się dużą popularnością. Być może jest to zapowiedź powrotu do walki, a może tylko chwilowe złapanie oddechu. Ale faktem jest, że na tle reszty wypadli najlepiej.
Peugeot
Nigdy się do nich do końca nie przekonałem, dla mnie Lew powinien ryczeć, a nie być miłym kotkiem. Tutaj ryczał. Głośno i dobitnie.
Onyx jest nieziemski. Połączenie miedzianego koloru z czarnym matem, przy takim designie bolidu, wprawia w osłupienie. Dla mnie to odjazd totalny, najlepszy samochód sportowy zaprezentowany na targach, biorąc pod uwagę tylko wygląd.
Zresztą widać jak mocno w stronę sportową poszła ta marka, bo o ile zwykły 308 jest dość zwyczajnym kompaktem, to 308R to już hot-hatch pełną gębą.
Citroen
Tutaj jestem trochę skonsternowany: z jednej strony fajnie, że do rodziny DS dołącza SUV
Fajnie też, że zaprezentowali prototyp autka life stylowego (aczkolwiek nie wiem skąd się wzięła nazwa Cactus)
Ale nie mam pojęcia w którą stronę ta marka ma zamiar iść. Czy auta bardziej luksusowe typu DS. i ich tańsze odpowiedniki, czy młodzieżowe, czy rodzinne. Jest wszystko i nic, niby podobny design, ale nie ma to jednego, konkretnego punktu wspólnego.
Renault
Dla mnie plasuje się tuż za niemiecką trójką. Może trochę przeginają z proekologicznym podejściem, ale jakoś nie czuć, że jest to na pokaz. Fajne prototypy, nie tylko te nowe
Ale pojawiły się także modele zaprezentowane np. w Genewie.
Widać, że Renault ma jakiś pomysł na rozwój, szkoda tylko, że zabrakło jakiejś spektakularnej premiery, np. nowej Laguny.
———————————————————–
Trochę zawiodły mnie jednak marki japońskie i koreańskie. Tutaj spektrum było dość szerokie – od ciekawych premier, poprzez interesujące koncepty, a kończąc na braku czegokolwiek, co przykułoby uwagę.
Lexus
Wypadł chyba na tle reszty najlepiej. Po pierwsze zaprezentował prototyp suva, który ma wyznaczać kierunek rozwoju design marki – chociaż jeśli tak mają wyglądać, to mogą pakować walizki, bo moim zdaniem to auto jest tragicznie brzydkie.
Oprócz tego zaprezentowano nowego Lexusa IS Sport, który wygląda przyzwoicie i chyba nawet mógłbym go chcieć, gdyby tylko nie był hybrydą.
I gdyby nie wnętrze, które tak jak w większym GS jest przekombinowane i niewygodne. A joystick to już jakaś tragedia.
Infiniti
Dla mnie ex aequo z Lexusem. Zaprezentowali produkcyjną wersję Q50 – odpowiednika Lexusowego IS’a. I tutaj sprawa podobna jak wyżej, ale jak to Japończycy – musieli udziwnić, stosując ogrom ekranów. Ja tam jakoś wolę przyciski i pokrętła.
I do tego fajny koncept, który może nie powalał na kolana, ale przyjemnie się na niego patrzyło.
Nissan, Honda & Subaru
Widać, że coś próbowali, ale chyba średnio wyszło. Największym zainteresowaniem cieszył się u Nissana GTR i 370Z by Nismo, bo ani nowy X-trail ani tym bardziej Terrano nie są warte zachodu.
Honda też coś tam próbowała walczyć, ale prezentując klasykę w nowym wydaniu – NSX – z systemem hybrydowym, chyba sama strzeliła sobie w stopę. Chociaż, z tego co słyszałem, jeździ całkiem fajnie.
Zadziwiło natomiast Subaru. 2 samochody koncepcyjne, z czego jeden już dość bliski produkcji – to niezły wynik jak na tak niszowego, co by nie mówić, producenta.
Szkoda tylko, że reszta gamy odstaje. Serio, czy ktokolwiek jeszcze kupuje Subaru Legacy?
Fajnym akcentem była prezentacja światowa Mazdy 3, która bardzo mi się podoba. Poza tym, na IAA Frankfurt koniec trasy miały Mazdy jadące z Japonii, między innymi przez Polskę.
O Hyundaiu i Kii nie będę się rozwodził. Fajnie że byli, fajnie że zaprezentowano nowe i20 i nową Kię Soul ale dla mnie to mało, zupełnie bez polotu.
A Toyota jako marka dla mnie może nie istnieć. Hybrydowy sportowy Yaris, serio?
—————————–
Zapaść włoskiej motoryzacji się pogłębia
Pamiętacie jak pisałem o tym, że zapaść włoskiej motoryzacji jest faktem? Że ani Alfa Romeo, ani Lancia, ani sam FIAT nie mają nic do zaoferowania? IAA Frankfurt pokazały to dobitnie. Serio, chciałbym coś więcej o nich napisać, ale się nie da. Fiat nie zaprezentował w zasadzie nic, oprócz 4 nowych edycji limitowanych Fiata 500 i Pandy. Nie pojmuję tego.
Alfa Romeo zaprezentowała odmłodzoną Giuliettę i MiTo (gdzie te zmiany?), oraz produkcyjną 4C, która była jedynym jasnym punktem.
A o Lancii nie da się nic powiedzieć. Nie wiem nawet czy ktoś tam jeszcze pracuje, tak to wygląda. Nie miałem nawet czemu zrobić zdjęcia, miejsca na karcie szkoda.
Poziom trzymało tylko Maserati, które miało na swoim standzie przepiękne Quattroporte
i równie zjawiskowe Ghibli. Radzę zobaczyć oba na żywo, bo na zdjęciach wyglądają zacznie gorzej niż w rzeczywistości.
Jeszcze włoskie marki sportowe prawda? O Lamborghini nie ma nawet co wspominać, nie mieli nawet Aventadora, tylko same, przestarzałe już dość, Gallardo.
A Ferrari zaprezentowało 458 Stradale. I był to drugi i ostatni pozytywny akcent we włoskiej motoryzacji.
Reszta leży i kwiczy z rozpaczy. Ja osobiście nie widzę teraz nawet światełka w tunelu, bo ani Maserati ani Ferrari nie są takimi markami, które będą w stanie pociągnąć cały koncern Fiata za sobą.
Podobnie jest zresztą z motoryzacją amerykańską. Istnieje tylko w miarę Chevrolet, Cadillac lub starający się coś zdziałać Ford.
Amerykańska motoryzacja aktualnie przypomina raczej Detroit – jest cieniem samej siebie.
—————————————–
Oczywiście zostawiłem sobie jeszcze coś na koniec, czego nie można przypisać do powyższych, a przecież warto wspomnieć. Po pierwsze – Volvo. Tak, może i jestem już trochę nudny, ale naprawdę jestem pod wrażeniem jak Szwedzi (Chińczycy?) zaczęli odbudowywać swoją pozycję. I o ile jeszcze musimy trochę poczekać na następcę S80, to już na horyzoncie pojawia się kolejne XC90, a kierunek desu gnu marki wyznacza taki oto projekt:
O którym już zresztą kiedyś wspominałem i pewnie jeszcze zdarzy mi się wspomnieć, bo się zwyczajnie zakochałem. Skandynawski styl designu w najlepszym wydaniu.
No i jeszcze Jaguar & Land Rover. Mówiąc krótko – działo się! Od land Rovera nie oczekuje się nie wiadomo jakich cudów, ale na żywo Range Rover Sport wygląda przekozacko, nawet w błękitnym kolorze.
A concept SUVa od Jaguara wygląda tak, że zdaje się, że mógłby być wprowadzony do produkcji w przeciągu najbliższych kilku tygodni.
—————————————-
Uff, no dobra. Podejrzewam, że mało kto z was doczytał to do końca, bo faktycznie trochę się rozpisałem. A jeśli udało się wam wytrwać to gratuluję wytrwałości!