Jedno trzeba przyznać już na wstępie: targi samochodowe we Frankfurcie to zupełnie inna bajka niż Genewa. W zasadzie nie da się tych imprez zbytnio porównać, mimo tego, że w obu przypadkach wszystko obraca się wokół motoryzacji. Te eventy są od siebie totalnie różne. Pod względem sposobu organizacji, pod względem rozmachu, nawet grupa docelowa i cel organizatorów przy tworzeniu tych targów są od siebie zupełnie inne.

Materiałów, przemyśleń i zdjęć nazbierałem taką ilość, że nie ma szans, żeby wszystko zmieściło się w jednym poście. Niemcy odwalili kawał dobrej roboty. Z naciskiem na ‘Niemcy’ – to oni grali we Frankfurcie pierwsze skrzypce, całą resztę zostawiając daleko w tyle.

Niemiecka propaganda ma się dobrze

Salon samochodowy w Genewie jest pod jednym szczególnie względem inny od tego we Frankfurcie: tam wszyscy mają równe szanse. Standy są podobnej wielkości, jedne większe, drugie mniejsze, w zależności od budżetu, ale jakość ocenia się szczególnie poprzez premiery i ilość wystawionych modeli, a niekoniecznie poprzez to, w jaki sposób zostało wszystko przygotowane.

Na IAA Frankfurt jest zupełnie inaczej. Tutaj wszystko jest podporządkowane propagandzie niemieckiej motoryzacji. Targi we Frankfurcie to przede wszystkim prezentacja siły i wyższości Niemców nad resztą świata. Patrząc tylko przez pryzmat tego salonu – wyższości kolosalnej, wręcz niewyobrażalnej. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że wszyscy producenci mieszczą się w 9 halach, a każdy producent z ‘niemieckiej trójki’ ma całą, osobną hale do własnej dyspozycji?

I widać to w zainteresowaniu, bo do Mercedesa, BMW i Audi ustawiały się kolejki, o długości dochodzącej spokojnie do 200m. A u całej reszty bywało nie więcej niż trochę tłoczno. Niemcy są zakochani w swoich markach.

Nie mówię, że to coś złego. Jeżeli ich stać, to proszę bardzo. Jest to jednak urzeczywistnienie, a może i trochę wyolbrzymienie, przewagi nad resztą stawki. Inni producenci, mimo widocznych starań (np. świetny stand Renault),  byli niczym więcej jak statystami.

Generalnie IAA Frankfurt pokazało układ sił w światowej motoryzacji. Może i trochę przerysowany poprzez propagandowe podejście, ale rzeczywistość i statystyki to odzwierciedlają: tylko niemieckie marki nie mają problemów ze sprzedażą.

Mercedes

Mówiąc szczerze, to nie wierzyłem własnym oczom. Pal licho to, że zaprezentowali nową S-klasę, GLA i S-klasę Coupe.

Wiadomo, S-ki są niesamowite, poziom luksusu na poziomie Bentley’a wgniata w ziemię.

GLA wygląda całkiem fajnie, zwarte, dynamiczne auto, jak kogoś stać, to dla młodej rodzinki jest w sam raz.

Ale to, w jaki sposób te auta prezentowali to… nie, to nie jest najwyższa klasa światowa. Tutaj brakuje skali:

Cała hala, a w niej stand o wysokości minimum 10 metrów, 3 poziomowy. Ilość ludzi – absurdalna. Wszystko, zaczynając od wystroju, poprzez oprawę świetlną, a kończąc na muzyce było takie, jaki jest mercedes, czyli eleganckie, z klasą, pomimo swego przytłaczającego ogromu. Prezentację modeli oglądało się z zapartym tchem i myślałem, że nic mnie nie zdziwi póki nie dotarłem do…

BMW

Które wgniotło mnie w ziemię równie bardzo i mam dylemat, które widowisko było lepsze. Bmw tez zajęło całą halę, małą część rezerwując dla Rolls’a…

I trochę większą dla Mini…

Którego stand w pełni oddawał life stylowy charakter marki.

Ale to wszystko było przedsmakiem dla BMW, które postanowiło postawić w hali tor w kształcie znaku nieskończoności, po którym jeździły najnowsze modele, od i3 po 6 coupe. A na deser światowa prezentacja BMW X5.

Do tego jeszcze amfiteatr z miejscami siedzącymi, żeby można było w spokoju obejrzeć prezentację. O ile oczywiście znalazłeś miejsce, bo szpilki się włożyć tam nie dało.
A było co oglądać, bo przecież swoją premierę miało BMW i8 – pseudosportowiec z napędem elektrycznym. Nie wiem czemu się na ten prąd tak uparli, ale i tak wrażenie to auto robi niemałe.

Stąd też pewnie znowu taka kolejka…

Audi

Chociaż nie miało niesamowitej prezentacji, to fakt, że sami postawili na placu osobną halę, już daje do myślenia. Do wejścia były 2 kolejki, każda miała około 200 metrów, o ile nie więcej.

A w środku pełno luster, ekranów i (dosłownie) świat odwrócony do góry nogami.

Do tego 2 sportowe prototypy: Nanuk i Quattro koncept robią świetne wrażenie. Szczególnie zdziwił  mnie ten pierwszy, bo na zdjęciach wyglądał okropnie, a na żywo okazało się, że wcale nie jest aż taki paskudny. W sumie, to nawet ładny.

A poza tym oczywiście wszystkie modele z serii R.

Volkswagen

Tutaj już nie było z taką pompą. Volkswagen nie zaprezentował żadnego prototypu, ale i tak ich modele z serii R-design fajnie wyglądają.

Nie mogło również zabraknąć XL1, który jest tak futurystyczny jak prototyp i totalnie kłóci mi się z filozofią marki. Ale skoro się zdecydowali to nie moja sprawa. Ale nie brałbym. Zbyt to takie dziwne.

Było też kilka wariacji na temat UP!a. Nie trawię go, taka popierdółka, ale akurat ta wersja vanowo-terenowa całkiem mi się spodobała.

Opel

Fanem marki nie jestem. Ich auta zdążyły mi się opatrzyć, ale prototyp Monzy pozostawiam bez komentarza. Jest świetny, jeśli to ma być zapowiedź wyglądu nowych modeli to chyba w końcu trafili w 10kę.

Porsche

Tutaj oczywiście dzielił i rządził jeden model: 918 Spyder.

Najdroższe Porsche w historii, kolejna premiera światowa na IAA Frankfurt. Robi niesamowite wrażenie. Az nie chce się wierzyć, że drzemie w tym aucie taka moc. Obok niego te wszystkie 911ki wyglądają dość biednie, nawet najnowsze Turbo S. W zasadzie każde, włącznie z tymi z Parady Porsche wyglądają blado. Ale w sumie i tak chciałbym chyba każde, oprócz Panamery oczywiście.

 

Resztę marek zostawiam na oddzielny post. Jest ich jeszcze trochę, ale żadna nie zbliżyła się chociaż na kilometr do poziomu prezentowanego przez te powyżej. Być może to tylko wrażenie spotęgowane poprzez marketing. W zasadzie jest tak na pewno, ale i tak różnicę widać gołym okiem. Dlatego warto się przyjrzeć najpierw temu, co zaprezentowali, żeby móc to porównać z innymi i samemu wyrobić sobie opinię. Dla mnie jedynie Francuzi na IAA Frankfurt zaprezentowali się na tyle dobrze, żeby ich zapamiętać. Ale o tym w części 2giej.