Hyundai modelem Terracan chciał nawiązać rywalizację z Toyotą Land Cruiser i Mitsubishi Pajero w klasie dużych terenówek. Teoretycznie miał wszystko, klasyczną ramę, sztywny most z tyłu, reduktor, trwałego i mocnego diesla, a mimo to poniósł rynkową klęskę. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta, zabrakło prestiżu, który konkurencja ma w standardzie.Napęd

Na Europejskim rynku  Terracan zadebiutował w 2001 roku jako następca Gallopera – jeden z najpopularniejszych ówcześnie Hyundaiów. Do napędu przewidziano dwie jednostki napędowe, benzynowe V6 3.5 l 194 Km (rzadko spotykane na rynku wtórnym) oraz wysokoprężne 2.9 l CRDi z wtryskiem common rail.

Początkowo generował 150 Km i 333 Nm, po liftingu moc wzrosła do 163 Km, zaś moment obrotowy do 343 Nm. Silnik zadowala się 10-12 l oleju napędowego na 100 km, jedyną poważną wadą tej jednostki są nietrwałe wtryskiwacze – niekiedy poddają się po 50 tys. km – kosztują około 1000 złotych za sztukę.

Standardowo napędzane są tylne koła, przednią oś można dołączyć na sztywno (analogicznie sytuacja wygląda w Nissanie Navarze) – brak mechanizmu różnicowego przedniej osi. Ponadto tylny most posiada elektroniczną blokadę – LSD. Niestety pomimo technicznych predyspozycji Hyundai Terracan nie nadaje się w cięższy teren, winą za taki stan rzeczy obarczyć można mały prześwit oraz znaczną nadwagę. Układ przeniesienia napędu należy do najtrwalszych podzespołów Terracana, jedynie elektronika sporadycznie wymaga pomocy fachowca.

Decydując się na zakup niepopularnego Hyundaia musimy liczyć się drogimi częściami (niektóre dostępne wyłącznie w ASO) oraz z większą awaryjnością niż u Japońskiej konkurencji. Gro niedomagań stanowią drobne usterki takie jak nieszczelne reflektory. Jednakże porównując poziom wyposażenia i jakości zastosowanych materiałów wykończeniowych, śmiało można polecić Terracana osobą potrzebującym niezawodnego holownika dla swojego jachtu.