Kryzys kryzysem, jednakże życie toczy się dalej. Dlatego też sprzedaż samochodów z największymi silnikami wcale nie maleje. Ci, którzy mieli na nie pieniądze kilka lat temu, mają je nadal. I niestraszna im benzyna za 6 złotych za litr. Bo motoryzacja to nie tylko beznamiętne przemieszczanie się z jednego punktu do drugiego. To również słynna „kupa radości”. Ale czy Hummer H2 to więcej kupy czy radości?

Wszędzie poza Stanami Zjednoczonymi marka Hummer traktowana jest z przymrużeniem oka. Jako produkt dla nie zawsze w pełni inteligentnych Amerykanów, którzy mogą pochwalić się co najwyżej rozmiarem. I faktycznie – na temat walorów praktycznych H2 (czy któregokolwiek innego modelu marki) nie można powiedzieć zbyt wiele dobrego. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że Hummer gdziekolwiek się pojawi, tam robi ogromne wrażenie. Nie jest synonimem elegancji ani wyszukanego stylu, niemniej jednak pod każdym względem wyróżnia się z tłumu.

Hummer w Polsce

Hummer H2 produkowany był w latach 2003-2009 w Mishawaka, w stanie Indiana. Dłuższy i cięższy od poprzednika (Hummer H1), był jedynym z chromowanym napisem HUMMER z przodu. Co ważne, dopuszczalna masa całkowita nieprzekraczająca 2,9 tony czyniła go samochodem osobowym, nie zaś ciężarowym, jak miało to miejsce w przypadku H1 (DMC od 3559 kilogramów). Z każdą kolejną generacją Hummer miał jednak coraz mniej wspólnego z wojskiem, a coraz więcej z zabawką „dla szpanu”. I nie da się ukryć, że tak właśnie jest obecnie traktowany. A już w szczególności w specjalnie przedłużanej wersji – tzw. Hummer H2 Limo (long) to licząca sobie 10,4 metra długości zabawka dla osób mających poważne problemy z tożsamością. Kto więc i dlaczego miałby pozwolić sobie na Hummera – zwłaszcza w polskich realiach?

Jeszcze jeden SUV?

Wszystko zależy od punktu widzenia. Dla wielu bowiem Hummer H2 jest po prostu kolejnym SUV-em, tyle że nieco bardziej ekscentrycznym, a to ostatnie rzadko kiedy uznawane bywa za wadę. Ma pięcioro drzwi i 5,1 metra długości (w wersji SUT, czyli – poniekąd – pick-up) lub 4,8 w wariancie tradycyjnym. Liczy sobie niemal trzy tony (masa własna sięgająca 2910 kilogramów), ale napędzany jest silnikami, które godnie znoszą wyzwanie, w obliczu którego zostały postawione.

V8 bez wyjątku

Hummer pozwolił sobie udostępnić dwie jednostki do wyboru. Obie to „widlaste ósemki”. Pierwsza – o pojemności równo 6,0 litrów – dysponuje mocą 329 koni mechanicznych. Nieco większa – 6,2 litra – oferuje nawet 398 KM. Całością zawiaduje cztero- bądź sześcioprzełożeniowa automatycza (bo jakże by inaczej) skrzynia biegów. Brzmi to, rzecz jasna, imponująco, niemniej jednak nie należy spodziewać się cudów. Masa samochodu robi przecież swoje – w normalnym współczesnym aucie wystarczy, żeby wewnątrz umiejscowiło się pięcioro pasażerów, by osiągi spadły. Czego więc spodziewać się po podwojeniu masy samochodu (zwyczajny samochód osobowy waży najczęściej poniżej 1,5 tony). Gwoli formalności – rozpędzenie H2 do „setki” zajmuje najczęściej około 11 sekund.

To, oczywiście, nie pozostaje bez wpływu na spalanie, które – w zależności od wersji – kształtuje się na poziomie od 21 do 26 litrów benzyny na 100 kilometrów. Mało nie jest, zwłaszcza jeśli przemnożyć to przez magiczne 6 złotych za litr. 156 zł/km to już wartość wprost absurdalna.

Nie należy przy tym zapominać, że Hummer H2 to już nie to samo auto, które – podobnie jak logistyka – wywodzi się z wojskowości. Z armią nie ma absolutnie nic wspólnego. To aktualnie efektowna zabawka dla zamożnych, o czym świadczy między innymi lista wyposażenia – dostępne na rynku wtórnym egzemplarze mają obowiązkowo co najmniej kilka telewizorów wewnątrz, podobnie jak inne systemy, które – mimo iż nie przydadzą się 99,9 procentom użytkowników Hummerów – montowane są bez wyjątku.

Hummer H2 SUT – prawie jak pick-up

W każdym razie przy ewentualnym zakupie liczyć się trzeba z wydatkiem rzędu 90-100 tysięcy złotych za H2 przystosowane do jazdy po polskich drogach. Należy jednocześnie przygotować się na to, że w razie jakiejkolwiek awarii, części sprowadzać będzie trzeba z Ameryki. Pal licho wysokie koszty. Najbardziej dotkliwy będzie czas oczekiwania – nierzadko najmniejsza usterka potrafiła będzie unieruchomić Hummera nawet na kilka tygodni.

To jednak nie samochód, na którym chciałoby się polegać na co dzień. W roli zabawki może akurat sprawdzić się całkiem nieźle. Bo w każdej innej to wierutna pomyłka.