Siódma generacja Hondy Civic zachwycała… nudą. Pod tym względem japoński wynalazek był wręcz zabójczo skuteczny. Przegięto tak bardzo, że nawet najzagorzalsi wielbiciele Hondy rozpoczęli protest. A producent… jak to producenci samochodów mają w zwyczaju. Najpierw z protestów nabywców nic sobie nie robił, a potem zaproponował samochód tak totalnie różny, że można było zastanawiać się, czy aby nie na złość.

Nowa Honda Civic – nie bez powodu określana sympatycznym mianem UFO, pojawiła się w sprzedaży w 2006 roku i była tak daleka od poprzednika, że aż trudno było uwierzyć, że to ten sam model. Zupełnie nowe, wyraziste linie. Agresywny charakter, nieszablonowe rozwiązania. I jeśli Japończycy postawili tym samym na jedną kartę, to ryzyko się opłaciło – nawet pomimo tego, że do ostatniej chwili nie było pewności, czy Honda faktycznie odważy się wprowadzić na rynek tak nietypowe auto.

Ósma generacja Hondy Civic oferowana była w trzech typach nadwozia – 3- i 5-drzwiowy hatchback, emerycki sedan oraz coupe przeznaczone na rynki Japonii i Stanów Zjednoczonych. Europie oficjalnie Civica coupe pożałowano. Pod maską kompaktowej Hondy mogły pracować 3 silniki benzynowe (1,4, 1,8 oraz 2,0) oraz turbodiesel (2,2 l). W ofercie pojawiła się też 1,3-litrowa hybryda, ale jej popularność okazała się marginalna.

Dlaczego warto kupić Hondę Civic VIII?

To solidne, japońskie auto – jeżeli kraj pochodzenia ma jeszcze jakieś znaczenie (konstrukcja faktycznie wywodzi się z Japonii, ale Civica produkowano w kilkunastu miejscach na świecie). Mimo upływu lat (produkcję wstrzymano w 2011 roku) kompaktowa Honda dobrze radzi sobie z czasem, ciesząc solidną mechaniką. Psuje się stosunkowo rzadko, a jej pozycję w rankingach bezawaryjności zaniżają głupoty – przede wszystkim głupota użytkowników, którzy nie byli w stanie dopilnować stopnia naładowania akumulatora.

Pod względem właściwości jezdnych Honda Civic VIII to samochód wymarzony, ale na równe drogi. Niski prześwit i twarde, sztywne zawieszenie powodują, że kontakt z drogami gorszej kategorii bywa bolesny. I to nawet pomimo belki skrętnej, która zastąpiła zawieszenie niezależne w tylnej osi samochodu.

Miejsca w kabinie i w bagażniku również nie brakuje – pod tym względem projektanci naprawdę dobrze spisali się w swoich rolach.

Niemniej jednak najwyżsi pasażerowie mogą odczuwać pewien dyskomfort – wysoko ulokowane siedzenia sprawiają, że odległość dzieląca czoło pasażera od podsufitki niebezpiecznie szybko maleje.

Dlaczego nie warto kupować Hondy Civic VIII?

Civic VIII Type-R – wnętrze

Podstawowym argumentem przeciw jest cena. Nawet za najstarsze egzemplarze (2006, 2007 rok) trzeba w dalszym ciągu zapłacić 25-30 tysięcy złotych. Za mniej nie ma co liczyć na Hondy godne uwagi. Dużo kosztują również części zamienne, jednak tutaj bardziej liczy się wypadkowa: czy lepiej wymieniać często tanie części czy też rzadko części uchodzące za drogie.

Hondę Civic trapią również takie przypadłości jak duże zużycie oleju silnikowego, drgania przenoszące się do kabiny, opornie pracująca skrzynia biegów czy korozja. Problemem, z którym w Civicu 8. generacji trudno sobie poradzić, jest nawet uporczywe ściąganie na prawo.

Trudno też wybrać silnik idealny. Podstawowa jednostka jest zdecydowanie zbyt wolna, silnik hybrydowy rzadki i cokolwiek ekstremalny, benzynowe 2,0 ma ogromne potrzeby, natomiast 1,8 o mocy 140 KM i tak pozostawia nieco do życzenia. 2,2-litrowy diesel winduje w górę cenę używanych samochodów, a poza tym jest drogi w serwisowaniu. To sytuacja, z której trudno znaleźć dobre wyjście.

Jaki z tego płynie wniosek?

Wygląd Hondy Civic VIII sprawia, że o ewentualnym zakupie nie decydują wyłącznie względy praktyczne czy ekonomiczne. Honda ma wielu miłośników – i to takich, których żadne logiczne argumenty nie przekonają do tego, że być może samochód innego producenta jest pod jakimś względem lepszy. Nie o to zresztą chodzi. Czy jednak ktoś, komu nie zależy akurat na tym, by to koniecznie była Honda, powinien decydować się na Civica VIII?

I tak, i nie. Tak – jeśli zależy mu na nietypowym, ale praktycznym samochodzie, natomiast wyjściowa cena ok. 30 tys. złotych za niemal 10-letni samochód nie stanowi przeszkody. Nie – dlatego, że między Bogiem a prawdą owe 30 tys. można ulokować znacznie lepiej. I to nawet przeszukując rynki motoryzacyjne. W każdym razie ósmy Civic to ciekawa zabawka, ale raczej dla zagorzałych fanów niż przeciętnych użytkowników. Ale czy coś w tym złego?