Muszę przyznać, że jestem trochę skonfundowany. W zasadzie jeszcze jakieś… no, w przybliżeniu 2 tygodnie temu byłem przekonany, że francuska motoryzacja jest w takim zastoju, w jaki wpadła w latach 90’. Jeśli ktoś nie wie o co chodzi, to służę pomocą: francuskie marki tworzyły wtedy samochody, które były poprawne, przyzwoite i sprzedawalne, ale brakowało im czegoś, co wyróżniało je z tłumu innych modeli w każdej z klas. Ani Peugeot, ani Citroen, ani Renault nie były zwyczajnie w stanie zaproponować czegoś, co rzuciłoby klientów i innych producentów na kolana. Potem bywało już różnie: Renault potrafiło szokować designem (Avantime, wzdycham), Citroen czasem był w stanie zaproponować coś totalnie innego (Picasso), a Peugeot wciąż nie potrafił znaleźć odpowiedniej dla siebie drogi. Chyba, że mówimy o 406 Coupe od Pininfariny. To jest piękno klasyczne.

A tutaj raptem tydzień temu Citroen wyjeżdża z modelem Cactus. Modelem totalnie oderwanym od rzeczywistości, odjechanym, mega ciekawie zaprojektowanym, niepowtarzalnym. Więcej na ten temat możecie przeczytać w jednym z poprzednich postów, nie chce was zanudzać moimi zachwytami.
Oczywiście jeden model motoryzacyjnej Wiosny Ludów we francuskiej motoryzacji nie czyni. Jeśli jednak wszystko będzie szło w tym tempie i kierunku, to będę musiał cofnąć swoją opinię, że Niemcy są teraz nieosiągalni dla innych. Wygląda na to, że Ci ‘inni’ przestraszyli się tej dominacji, spięli poślady i wzięli się do roboty. A z pewnością zrobili to Francuzi, bo teraz również Renault zaprezentowało model, który w swojej klasie odbiega zupełnie od tego, co prezentuje konkurencja.

Nowe Renault Twingo

Trochę mnie zawsze dziwił fakt, że czasem Twingo było zestawiane w porównaniach z Fiatem 500 i Mini jako auto kultowe. Tamte dwa mają za sobą niesamowitą historię, sukcesy sportowe, setki tysięcy, a nawet miliony sprzedanych sztuk. Tamte auta były pionierami w swoich klasach, zmotoryzowały w pewien sposób Włochy i Wyspy Brytyjskie, stając się po dziś dzień ich nieodłącznym elementem. A pierwsze Twingo?

Było samochodową ropuchą. Dziwne, wyłupiaste reflektory, vanowata, niezbyt kształtna bryła nadwozia, fikuśne, ale tandetnie wykonane wnętrze sprawiały, że to auto było niczym więcej, jak w miarę ciekawym, ale mimo wszystko dość zwykłym reprezentantem samochodów klasy A. Do tej pory daleko mu do stania się autem kultowym mimo, że sprzedano je w dużej ilości egzemplarzy.
Twingo II nie było już takim sukcesem jak poprzednik bo zapowiedzi, że ma być konkurentem Fiata 500 i nowego Mini były mocno na wyrost. To po prostu inna liga. Poza tym, w porównaniu do swoich pseudo konkurentów, to auto jest zwyczajnie nudne i miałkie, jak większość modeli Renault z podobnego okresu produkcji. Nic więcej, jak kolejna przyzwoita popierdółka.

Potem przewinął się concept Twin’Run, który wyglądał fenomenalnie i podobno także jeździł niesamowicie. Miało to też chyba jakiś związek z zapowiadanym powrotem sportowej marki Alpine (patrząc po kolorach) no i przede wszystkim przedstawiało, jak może wyglądać nowe Twingo.

Wygląda podobnie. Nawet bardzo podobnie. I w sumie fajnie. O ile poprzedni model nijak nie miał jak konkurować z 500ką, to ten, patrząc tylko na zdjęcia, może mieć taką możliwość. Ale to są tylko takie moje dywagacje, jak będzie, zobaczymy dopiero jak to auto się pojawi. Nie chodzi w tym samochodzie zresztą o wygląd zewnętrzny. Ten rzeczywiście jest przyjemny dla oka, zwarty, dopracowany, nie ma się do czego w zasadzie przyczepić. Ale Renault często potrafiło robić auta zwyczajnie ładne, przyjmuję to więc za rzecz oczywistą.

Napęd na tył?!

To co najważniejsze, kryje się jednak w sferze technicznej. Nowe Twingo ma mieć napęd na tył. I silnik też z tyłu. Czaicie? Auto klasy A, mała, zwinna popierdółka, ma być wyposażona w napęd RWD, niczym jakiś sportowy samochód stworzony dla przyjemności z jazdy. Przecież to jest totalna rewolucja. Jakie auto tej klasy jako ostatnie miało silnik z tyłu i napęd na tylnią oś? Jeśli się nie mylę była to chyba stara 500-ka, albo idąc dalej tym tropem, nasz rodzimy Maluch. A, jeszcze Smart ForTwo. Ale to już zupełnie jest dziwny twór, który pluje na przynależność do klas, więc jego nie biorę pod uwagę. I raptem Renault wyskakuje z rozwiązaniem, które zostało zarzucone kilkadziesiąt lat temu.

W sumie, jak tak dłużej sobie nad tym pomyślę, to może to mieć sens. Skoro ta płyta podłogowa z RWD i silnikiem z tyłu ma być także użyta do Smarta ForFour, to znaczy, że można ją pewnie na wiele sposobów modyfikować. A czy po Smarcie Roadster jest na rynku jakikolwiek mały, usportowiony samochód z napędem na tył i silnikiem z tyłu? Nie ma. Mazda MX-5 się nie łapie, za duża jest.

Renault ma więc pole do popisu. Może stworzyć tak fenomenalne Twingo Coupe/Rodster/Turbosuper, że cały motoryzacyjny świat się zadziwi. Damn, to rzeczywiście ma sens.