Nie dziwię się jakoś specjalnie, że w tym roku nagrodę Car of the Year zgarnął Peugeot 308. Dużo się o nim mówiło przed premierą, podczas pierwszej prezentacji też wywołał niemałe poruszenie, szczególnie ten w wersji R. Porównując go do poprzednika to zupełnie inne auto, w zasadzie pod każdym względem. Nie zawsze lepsze, ale jednak inne i co równie ważne, z kilku powodów bardzo charakterystyczne. Wygląd to jedno, nie powala może na kolana, ale prostota w dzisiejszych czasach jest w cenie i świetnie się takie ascetyczne produkty sprzedają. Natomiast wnętrze to skok tak pod kątem jakości jak i (przede wszystkim?) sposobu obsługi. No i ta kierownica – od samego początku obiekt wątpliwości, niechęci, hejtu i zachwytu jednocześnie. Jak dla mnie pozycja jest bardzo dobra, wszystko widziałem idealnie, ale uczucie trzymania w ręce kółka wielkości talerza jakoś mi nie leży. Chociaż w sumie bliżej temu do kierownicy komputerowej, ale te też zawsze były dla mnie za małe.

Niektórzy się jednak zachwycają, że poręczność jest fenomenalna. Ile więc osób, tyle też opinii i o to właśnie chodzi. Samochód dzierżący miano Car of the Year 2014 powinien być właśnie charakterystyczny, niejednoznaczny, wyznaczający trendy nie tylko w konkretnej marce ale także wśród samochodów przynajmniej w tej samej klasie. A 308 w końcu jest w stanie przeciwstawić się np. Golfowi, więc wszystkie warunki zostały spełnione.

A pamiętacie Fiata Brava? Ten stary model z 1996r. Do tej pory piękne auto, szczególnie z tyłu, te potrójne światła to jak dla mnie kolejna perełka włoskiej sztuki designu samochodowego. Pamiętam jak ojciec kupił Bravę i mimo, że psuła się niemiłosiernie, to wciąż wspominamy ją bardzo dobrze, bo była zupełnie inna, niż wszystkie wtedy dostępne samochody. A znaczek Car of the Year na tylnej szybie tylko dodawał autu prestiżu i oznaczał, że auto prezentuje sobą coś więcej, niż podstawowe wartości w klasie.

Gdzie się podział ten prestiż?

Teraz mam wrażenie, że znaczek Car of the Year nie robi nic więcej, jak zasłania miejsce na tylnej szybie i zmniejsza widoczność. Bo z pewnością nie przyczynia się specjalnie do zwiększenia popularności konkretnego samochodu. Zróbmy sobie nawet taki mały quiz. Tzn. odpowiedzi będą zaraz pod spodem, ale spróbujcie odpowiedzieć sobie na to pytanie bez uprzedniego patrzenia na rozwiązanie. Uwaga, oto zadanie:

Wymień które samochody w ciągu ostatnich pięciu lat zdobyły tytuł Car of the Year:

Odliczamy

5…

4…

3…

2…

1…

No i jak, ile udało się Wam wymienić?

Ja będę z Wami szczery – pamiętałem jedynie, że w zeszłym roku nagrodę zdobył Golf, bo gdzieś ostatnio mi taka informacja mignęła. Reszty nie trafiłem, a były to po kolei: Opel Ampera, Nissan Leaf, VW Polo, Opel Insignia.

Ampera, Leaf? Ile tego widać na ulicy? Ja widziałem łącznie nie więcej niż 5 sztuk i to nie jestem pewien, czy wszystkie były w Polsce. Ale oczywiście, przecież to samochody elektryczne, a to trzeba docenić niezależnie od faktycznego sukcesu.

Golf i Polo? Za co? Ze bycie zwykłym, porządnym samochodem? Za wprowadzenie do świata motoryzacji powiewu nudy i subtelnej wizualnej bylejakości? Technologicznie to cuda również nie są, więc nie pojmuję decyzji dziennikarzy motoryzacyjnych (ups, kolejna szpilka wbita?).

Jako jedyna broni się Insignia, która rzeczywiście jest fajnym, chociaż trochę przyciężkawym, samochodem klasy średniej. Ale faktycznie ma co pokazać, jest wygodna, duża, fajnie się prezentuje. Może nic odkrywczego, ale ma parę nowinek, które w momencie premiery wyróżniały ten samochód (np. system rozpoznawania znaków).

Reszta wydaje się strzałem w płot.

Jak widzicie, Car of the Year przestało być jakimkolwiek miernikiem jakości samochodu. Ostatni model, jeszcze przed tymi wyżej wymienionymi, o którym pamiętam, że dostał tą nagrodę to Panda i Xsara Picasso. Oba odniosły ogromny sukces jak wiadomo, więc wtedy te tytuły jeszcze miały rację bytu. Teraz to wszystko gdzieś się zatarło, zniknęło, a wybory stały się nie tyle kontrowersyjne, ile zwyczajnie niezrozumiałe.

Ale w tym roku nagrodę dostał 308. Czyżby powrót na odpowiednią drogę? Oby, bo inaczej całym plebiscytem będzie można się wspomóc co najwyżej w toalecie.