07.02.2014r, Paryż – odnotujcie sobie tą datę i to miejsce, fani francuskiej motoryzacji, bo oto Citroen oficjalnie wraca na drogę, którą zarzucił wiele lat temu. Drogę pozytywnego absurdu i designerskiej abstrakcji, o powrocie do której w kuluarach mówiło się już od jakiegoś czasu. Szeptem, nieśmiało, bez rzucania się w oczy. Ale Ci trochę bardziej domyślni już przy okazji powstania serii DS mogli się połapać, że coś się dzieje, a czas mydelniczek odchodzi powoli do lamusa. DS5 jest przecież tak przepięknie futurystycznym autem, że aż trudno byłoby uwierzyć, że jest to jakiś taki jednorazowy wybryk projektantów, którym dano trochę zbyt wiele wolności. W przypadku tak potężnych marek nic przecież nie jest dziełem przypadku. A tutaj dostaliśmy auto o nietypowej bryle, ciekawych rozwiązaniach technicznych i detalach, na które pewnie żaden inny producent tej klasy by sobie nie pozwolił. Chromowane przetłoczenia wzdłuż całej maski? Proszę bardzo. Hybryda z dieslem? Czemu nie. No i ten fenomenalny panel na podsufitce, przypominający konsoletę lotniczą. Majstersztyk designu detali, klikałbym bez przerwy.

Sądziłem jednak, że jest to najciekawszy projekt, na jaki stać Citroena, oczywiście w zakresie samochodów seryjnych. Miałem jeszcze co prawda nadzieję, że wprowadzą taką limuzynę do sprzedaży…

…ale było to nic więcej, jak pokazanie, że Citroen chce zacząć się liczyć w Chinach. Z jakim skutkiem zobaczymy być może w przyszłości, póki co słuch o projekcie zaginął.

Rodzina C4 się powiększa.

Pojawiło się natomiast nowe C4 Picasso. Po całkiem fajnym, ale jednak nudnym hatchbacku, Citroen znowu wykorzystał nazwisko słynnego malarza do stworzenia vana. Wyrazistego, nowoczesnego, nietuzinkowego, a przede wszystkim, ładnego vana. Znowu się okazało, że nawet w tak, wydawałoby się, trudnym designersko segmencie, da się stworzyć auto zupełnie inne od reszty. Te przednie reflektory są zwyczajnie fenomenalne i gdybym miał teraz brać jakiegoś vana do testów, to byłby to właśnie ten model. Serio mówię, jaram się nim totalnie, absurdalnie wręcz mi się podoba.

Tak samo spodobał mi się concept car pokazany na IAA Frankfurt. Wziąłem go jednak tylko i wyłącznie za kolejny ciekawy projekt, pokazanie weny twórczej projektantów, nic więcej. No bo jak inaczej patrzeć na auto, które pomijając kwestie techniczne, wygląda bardziej jak łazik marsjański? Napompowane koła, plastikowe osłony, brak słupków, kanapy w środku, wyświetlacze – jakoś mi się to nie składało w możliwą do realizacji całość. Zresztą sami popatrzcie:

Citroen C4 Cactus!

A tutaj się raptem okazuje, że pomijając konstrukcyjne kwestie (rzeczone słupki właśnie) i parę detali stylistycznych (trochę inne światła na przykład), 5 miesięcy później, w niemal niezmienionej formie, auto ma swoją premierę jako Citroen C4 Cactus. Lifestylowy SUVo – van o wyglądzie, jakiego nie ma w tym momencie żaden inny samochód, niezależnie od segmentu. Citroen poleciał z tym projektem po bandzie.

I bardzo dobrze się stało, bo na rynku brakuje teraz samochodów odważnych. Nie wiem w co musiałaby grupa VAG ubrać np., Skodę Yeti, żeby była w stanie chociaż odrobinę się do tego modelu zbliżyć. Nie mówiąc o Tiguanie. Na ten moment widzę tylko jednego konkurenta – Kię Soul, która też jest ciekawa, ma fajną formę, super kolory i generalnie pozytywnie się na nią patrzy. Ale i tak jest jej daleko do Cactusa, który w tym momencie nie ma raczej sobie równych pod kątem odwagi designu.

Mam obawy

To, czy to auto będzie strzałem w dziesiątkę akurat się nie boję. Jeszcze całkiem niedawno Citroen miał taki trochę futurystyczny strzał w postaci C3 Pluriel, ale tamto auto było niewygodne, niedopracowane, wyglądało jakby było zrobione na szybko. I się nie przyjęło. Tutaj zupełnie nie mam tego uczucia, o ile można coś takiego osądzić tylko po obcowaniu z prototypem i obejrzeniu kilku filmików z premiery wersji drogowej. Ale ja mam słabość do takich wymyślnych samochodów i widzę siebie jadącego nad morze w takim czymś, mając w bagażniku cały sprzęt do kitesurfingu. Pasuje mi to.

Obawiam się jednak czegoś innego. Otóż jakiś czas temu szef PSA (Peugeot + Citroen) ogłosił, że planują zrobienie z Citroena marki bardziej life stylowej, a to Peugeot ma być marką premium w całym koncernie. We Francji to jednak Citroen jest postrzegany jako marka wyższej klasy. Boję się więc, że ten model jest początkiem wdrożenia planu, który łatwo może doprowadzić do ruiny nie tylko Citroena, ale całą grupę PSA, która już teraz ma problemy. Trudno jest walczyć ze stereotypami, a te są przecież bezlitosne – Citroen od zawsze był traktowany jako wizytówka samochodów nietuzinkowych, a jednocześnie luksusowych. Taka zmiana postrzegania może się więc łatwo obrócić przeciwko pomysłodawcom. Obym się jednak mylił, bo chciałbym jeszcze kiedyś pojeździć jakimś Citroenem.