Kiedy amerykanie zaprezentowali konkurencję dla BMW M5 czy Mercedesa E63 AMG pod postacią Cadillaca CTS-V już wtedy wiedziałem, że europejska klasa limuzyn sportowych powinna zacząć trząść portkami (pisałem o nim w PR #42). To auto zwyczajnie nie ma czego się wstydzić, a wręcz podobno może bić się jak równy z równym z każdym innym samochodem tego typu. I to za mniejsze pieniądze. Z większą mocą. Dla niektórych więc wybór mógłby być prosty, gdyby tylko Cadillac był trochę bardziej u nas ceniony.
Cadillac ATS-V
Nie ma się więc co dziwić, że Cadillac poszedł za ciosem i ze swojego mniejszego modelu także postanowił wycisnąć totalny max tworząc małą rakietę o nazwie ATS-V, która rzuca rękawice RS4-ce, M3-ce itd. Styl jest bardzo podobny do większego brata – jest muskularnie i kanciasto, ale nie do bólu wyzywająco. Jest tak, jak wymagałbym tego od szybkiej limuzyny, bo widać w tym wszystkim moc, ale nie jest ona bezsensownie ostentacyjna. A może po prostu do mnie ten design Cadillaców przemawia, bo jest zwyczajnie inny niż to, co mamy w Europie.
Za to warunki jezdne nie pozostawiają już żadnych wątpliwości – to musi jeździć. Musi jeździć coś, co pod maską ma podwójnie uturbione V6 o mocy 464 KM podpięte do 8-biegowej automatycznej skrzyni biegów z Corvetty. Lub 6-biegowy manual, jak ktoś lubi klasycznie. Brałbym obie wersje. Szczególnie, że całość, ze wszelkimi opłatami, to mniej więcej 61 tys. dolarów. W porównaniu do konkurencji jest to tyle co nic.
No i jeszcze jedno – posłuchajcie jak to auto obłędnie brzmi!
Skoda R200
Ale skończmy z tymi zachwytami, co by zbyt słodko nam się zrobiło. Przetrzyjcie więc oczy, bo oto na bazie Audi R8 niejaki Petr Novak wraz z firmą Kovovýroba Hoffmann stworzyli Skodę R200 na 40-lecie modelu 130RS najlepszego rajdowego coupe w historii czeskiej marki. Tylko pytam się – nie dało się stworzyć czegoś, na co da się patrzeć? Bo ten front z przestylizowanymi reflektorami jakoś mocno mnie niepokoi..
Zresztą wszystko mnie w tym aucie niepokoi. Popatrzcie na linię – widać, że to było R8, ale nie pomaga to ani trochę, bo całość została paskudnie oszpecona sciętymi krańcami oraz tymi dziwnymi wlotami, które wyglądają jak wycięte nożyczkami. I jeszcze te lampy od Gallardo. Brrr
Nie, dobra, dam Wam spokój. Nie wypada nikogo czymś takim dłużej raczyć w poniedziałek, już sam w sobie ten dzień jest wystarczająco zły by to jeszcze paskudztwem pogłębiać.
Toyota Supra z pierwszych Fast & Furious na sprzedaż!
Każdy do niej wzdychał. No, może niektórzy bardziej do zielonego Eclipse’a, ale generalnie każdy chłopak na osiedlu marzył, by kiedyś taką mieć. Pomarańczowa Toyota Supra z silnikiem 2JZE, czyli z podwójnym turbo i zębatkami zamiast paska lub łańcucha. Czyli, mówiąc krótko, nie do zajechania, za to z potężnym zapasem mocy.
A teraz można ją kupić. Co prawda nie jest aż tak dobra, jak na filmie, bo ma tylko 220KM i brak turbo, ale wciąż – to jest TA Toyota Supra, z TEGO filmu. Czyli marzenia można jednak spełnić, wystarczy, że pojedziecie na aukcję, która odbędzie się w dniach 12-17 maja. tylko wiecie, cena może osiągnąć poziom raczej absurdalny.