Są ludzie których nie da się podrobić, to oczywiste. Tacy, o których krążą legendy, niestworzone historie, na temat których snuje się wiele domysłów i wydaje się, że już wszystko co można było o nich powiedzieć, zostało powiedziane. I niby nie ma już o czym mówić, ale wystarczy parę słów i temat wraca.
Podobnie jest z samochodami. Są takie, które widzieliśmy wiele razy i już się więcej z tematu nie da wycisnąć. Wiemy na ich temat wszystko, od podstawowych danych technicznych, przez ceny części zamiennych, aż po wymiary przetłoczeń karoserii w centymetrach. I co z tego, skoro jak tylko widzimy je ponownie, to zachwyt wraca i auto siedzi nam w głowie przez następne minimum kilka dni?
James Dean & Porsche 356 Super Speed
Nie muszę chyba tego faceta nikomu przedstawiać. Ikona amerykańskiego aktorstwa, ale przede wszystkim nonkonformistycznego podejścia do życia. Człowiek tajemniczy, niepokorny, na jego temat krążyło więcej wymyślonych niż prawdziwych historii, dotyczących jego życia, orientacji seksualnej, a potem również śmierci. Niewątpliwie jednak był symbolem pewnego stylu życia oraz ponadczasowego stylu, który wiele osób kopiuje do teraz.
A dodajmy do tego jeszcze, że był fanem motoryzacji. Pomijając fakt, że zginął w jednym ze swoich ulubionych samochodów (Porsche 550 Spyder), to jednym ze słynniejszych modeli z nim związanych jest Porsche 356 Super Speed.
2 ikony swoich czasów. Intrygujący facet i przepiękny samochód ponad 50 lat temu, a na zdjęciach wciąż robią wrażenie.
Być jak nowy James Dean w BMW 6 E24
Nie da się ukryć, o czym zresztą wspomniałem, że styl Jamesa Deana, choć prosty, jest nie do podrobienia i przez wielu facetów jest powielany. Poniekąd pewnie dlatego, że Dean był uwielbiany przez kobiety (przez mężczyzn w sumie też) i to jest w zupełności zrozumiałe. Innym powodem jest jednak jego stylizacja, od której bije męskość, pewność siebie, brak pokory i totalna wolność, czyli wszystko to, czego wielu facetów pragnie, a nie może często sobie na to pozwolić. Niestety, takie zachowanie to przymiot aktorów, piosenkarzy, artystów, a my możemy głównie tak wyglądać
Ale wyobraźmy sobie siebie samych w skórzanej kurtce, do tego biały podkoszulek (ewentualnie gładka koszula), klasyczne niebieskie jeansy i czarne, wysokie buty. Proste, ale ze swego rodzaju klasą, jednocześnie retro i nowocześnie, totalnie ponadczasowo. Czy może być coś lepszego? Byłbym hipokrytą gdybym mówił inaczej, sam uwielbiam się tak nosić.
Wygląd to jednak nie taki wielki problem. Natomiast znaleźć Porsche 356 Super Sport nawet nie graniczy z cudem – to jest zwyczajnie niemożliwe, więc trzeba znaleźć jakiś odpowiednik. Samochód z klasą, silny, narowisty, a jednocześnie porywający wyglądem nawet wtedy, kiedy stoi na parkingu.
Jakiś czas temu pisałem o Mitsubishi Lancer Evo IX. Owszem, auto genialne i będę to powtarzał do znudzenia przy wielu możliwych okazjach. Ale nie jest moim jedynym motoryzacyjnym marzeniem no i umówmy się, James Dean na pewno takiego auta by nie wybrał. Drugie, które znacznie lepiej pasuje do ww. wyobrażenia, to BMW 6 E24.
BMW 6 E24
Nigdy nie byłem i pewnie nigdy nie będę wielkim fanem BMW. O ile limuzyny są fajne, ostatnia piątka jest świetna, seria 4 wygląda genialnie, to np. 5GT jest bublem strasznym. Nie wspominając o X6, które moim zdaniem jest wypaczeniem samochodu, terenówki, a nawet wypaczeniem SUVa, jego sprzedaż powinna być zakazana, a design niech zostanie wpisany do księgi największych designerskich niewypałów. Serio, nie trawię tego auta.
Jest jednak jeden model, za który mam do BMW szacunek. Seria 6 E24. W zasadzie tak jak w przypadku Porsche 356, nie powinienem nawet wiele na jego temat pisać, bo jest to kolejny model, który stworzył historię. Fakt, jego dostępność jest nieporównywalnie większa (chociaż modeli jest coraz mniej!), jednak wciąż jest jednym z najpiękniejszych, klasycznych youngtimerów.
Tak, z pewnością dla nowego Jamesa Deana byłby to jeden z pierwszych wyborów. Grill przypominający rekina, z 4ma okrągłymi ślepiami (czy może być coś bardziej klasycznego w BMW?), ostro przechodzący w nieprzyzwoicie długą maskę. Z profilu klasyczna linia, cienkie słupki, jak w każdym aucie z przełomu lat 70’ i 80’, ale jest to wszystkie jakieś takie bardziej agresywne, muskularne, napompowane. Zgrabny tył z 2ma końcówkami wydechu – niby nienachlane, ale bardzo wymowne. Wnętrze to już klasyka BMW – nachylona ku kierowcy konsola środkowa, bardzo luksusowo, ale jednocześnie bardzo sportowo. Oczywiście musi być manualna, 4ro biegowa skrzynia, bo automat to profanacja. Do dajmy do tego silnik wersji 635 Csi (były jeszcze 630CS, 628CSi oraz oczywiście M635) i mamy model, który nawet teraz połyka wiele samochodów na drodze, a w dodatku robi to w takim stylu, jak ten nowy James Dean za kierownicą.
Ja się w tym samochodzie zakochałem już parę lat temu i jakoś to uczucie mnie nie puszcza. Jeśli nowoczesne – to Evo IX, jeśli klasyk – to seria 6 E24. Nie ma innego wyboru.
Póki co, mam już skórzaną kurtkę, niebieskie, klasyczne jeansy, buty z cholewami, gładki, biały t-shirt. Teraz czas zbierać na BMW 635CSi E24. Tak, również ja chciałbym być jak nowy James Dean.