Pod koniec ubiegłego tysiąclecia synonimem luksusu były stateczne limuzyny, dbające o należyty komfort i prestiż właściciela. Jednak od kilku lat jesteśmy świadkami gruntownych zmian w motoryzacyjnych kanonach, producenci prześcigają się w wypełnianiu rynkowych nisz nowymi modelami. Na fali przemian do świata zarezerwowanego jak dotąd dla Mercedesa klasy S, BMW serii 7 czy Audi A8 wkroczyły sowicie wyposażone SUV’y. Cieszące się ogromną popularnością za oceanem konstrukcje, także w Europie stanowią ciekawą alternatywę dla klasycznych limuzyn. Zwłaszcza w krajach z zaniedbaną infrastrukturą drogową, jak Polska.

BMW, Mercedes a nawet Porsche dostrzegło finansową szansę w segmencie wielkich SUV’ów (wielkich na europejskie realia), Cayenne któremu bliżej do Volkswagena Tuarega niż do legendarnej 911’tki, od początku swej rynkowej egzystencji sprzedaje się lepiej od pozostałych modeli. Także Audi z małym opóźnieniem postanowiło dołączyć do szacownego towarzystwa. Do skonstruowania pierwszego luksusowego SUV’a wykorzystano sprawdzoną platformę Tuarega i Cayenna. Jednakże Audi od samego początku celowało w amerykańskie rynki, nie dziwi więc monstrualna sylwetka Q7, przerastająca standardowe miejsca parkingowe. Dzięki respektowi jaki wzbudza na drodze oraz stylistyce wspólnej z innymi autami spod czterech pierścieni, cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem.

Wnętrze zaprojektowano i wykonano w typowym stylu niemieckiej marki, bez ekstrawagancji. Wszystkie kontrolery pokładowe rozlokowano wedle ergonomicznych prawideł, tak aby kierowca bez namysły trafiał w odpowiedni guzik. Jakość wykonania niczym nie odstaje od flagowego A8, dociekliwi doszukają się jedynie jednostkowych przycisków rodem z tańszych marek koncernu z Wolfsburga. Bogate wyposażenie większości egzemplarzy obejmuje rzecz jasna elektrycznie regulowane fotele, skórzaną tapicerkę, nawigację kontrolowaną za pośrednictwem pokrętła MMI. Q7 bez trudu zabierze na pokład pięć a nawet siedem osób, jednakże w czwórkę docenimy w pełni jego walory.

Przeglądając ogłoszenia nie sposób nie dostrzec przewagi aut z dieslem pod maską, łączą bardzo dobrą dynamikę z rozsądnym zapotrzebowaniem na olej napędowy. Na 500’konny topowy wariant 6,0 V12 TDI nie warto zwracać uwagi, popis możliwości inżynierów marki jest rzadkością na rynku wtórnym, pochłaniającym niebotyczne kwoty na utrzymanie. W codziennej eksploatacji znakomicie sprawdzi się podstawowy diesel 3,0 V6 TDI. 240 KM i 550 Nm bez trudu rozpędzają ciężkie Audi w 8,5 s do pierwszej setki, na dodatek zazwyczaj mieści się w 9 litrach na 100 Km w średnim rozrachunku. Niestety mnogość awarii po przekroczeniu 200 tys. km mocno nadwyręży portfel właściciela, problemy z układem wtryskowym, łańcuchem rozrządu niezauważone mogą oznaczać zbliżający się remont silnika. W kwestii trwałości o wiele lepiej wypada widlasty ośmiocylindrowy 4,2 TDI, silna niczym tur jednostka wytwarza 340 KM i 760 Nm pozwalając na dotarcie do 100 km/h w 6,4 s.

W kwestii kosztów serwisowych zachęcająco prezentują się silniki benzynowe, wyposażone w bezpośredni wtrysk paliwa. Niestety podstawowa 3,0 TFSI, 3,6 FSI ani topowa 4,2 FSI niezbyt chętnie współgra z instalacją LPG.

Q7 standardowo odpycha się czterema kołami, napęd Quattro – wizytówka Audi nie stwarza żadnych problemów. Także trwałe konwencjonalne zawieszenie, którego serwis okazuje się zaskakująco tani niweluje wszelkie niedoskonałości nawierzchni. Utrzymanie opcjonalnego pneumatycznego układu przy sporym przebiegu będzie kosztownym zadaniem.

Audi Q7 w polskich realiach z powodzeniem zastąpić może sztandarową limuzynę marki – A8. Luksusowa kabina wespół z komfortowym zawieszeniem pozwolą zapomnieć o stanie większości dróg.