Był taki okres parę miesięcy temu, kiedy co tydzień mogłem poświęcać spokojnie połowę Poniedziałkowego Rozrusznika na to, co w minionych dniach prezentowało BMW. Seria 2 Grand Tourer, 3 Hommage, nowa 7-ka, X1-ka itd. Ciągle pojawiała się wzmianka o modelu, na którym warto było zawiesić oko, przyjrzeć mu się, przeanalizować go trochę, nie były to jakieś wyssane z palca nowinki lub plotki. Same konkrety.
I w pewnym momencie aż mi głupio było, kiedy kolejny PR zaczynałem zdjęciem nowego modelu BMW. Zalatywało to wręcz (w moich imaginacjach Waszych myśli) jakimiś pieniędzmi, które wpychano mi do kieszeni tylnymi drzwiami, bez mojej dla Was informacji. Nic z tego. Po prostu dobrze robili swoją robotę.

Teraz mam podobny problem, musicie wiedzieć. Kolejny raz z rzędu, czy to poprzez PR, czy to poprzez fanpage na fb, znowu piszę o Mercedesie. Aż mi trochę z tym dziwnie. Ale tak jak wtedy tak i teraz nic niesamowitego, żadne dodatkowe zera na koncie za tym nie stoją – po prostu Mercedes w tym okresie odwala bardzo dobrą robotę.

Przejdźmy więc do konkretów – w ubiegłotygodniowym Rozruszniku (nr. 75) wspominałem o nowym, dla mnie osobiście zachwycającym Merolu klasy C Coupe. Zakochałem się trochę, choć wiedziałem, że już za rogiem czai się coś jeszcze lepszego, bardziej muskularnego, mocniejszego.
I oto jest – kilka dni po premierze pojawił się Mercedes-AMG C63 Coupe. Troszkę gdzieniegdzie dopompowany, o ostrzejszych rysach w przednim zderzaku, które jak zwykle u AMG nie są jedynie zabiegiem stylistycznym, a także realną wartością aerodynamiczną (a przynajmniej tak mówią)

 

Jest także tylny dyfuzor, nacięcia doprowadzające powietrze do hamulców (ceramiczne? Być może…), potężny wydech, który mam nadzieję, że będzie zbliżony gangiem do tego w minionym już C63 AMG Coupe Black Series (cud, miód na moje uszy), a to wszystko pędzone bardzo dobrym V8 biturbo w dwóch wersjach: 476KM oraz 510KM, z dodatkową literą ‘S’ w nazwie (C63 S coupe). Czyli mocniej niż w sedanie, jak na dobre coupe przystało.

Brzmi bardzo dobrze.

Klasa S Cabrio

Mówiłem, że Mercedesa ostatnio jest w mediach niemało i to tego najwyższej próby. Inaczej przecież nie sposób nazwać flagowego coupe klasy S, które straciło dach i stało się flagowym cabrio z czterema pełnoprawnymi miejscami. Zapowiada się idealny konkurent dla Bentleya Continentala GT, bo jednak z Rollsem nie ma co się mierzyć. Ale Bentley próbować podgryźć można już jak najbardziej.

Co prawda dużo na jego temat aktualnie nie wiemy oprócz powyższej grafiki, ale pozostaje mieć nadzieję, że Mercedes pozostanie w bezpiecznej sferze luksusu z dobrym, klasycznym, płóciennym dachem. Hardtop pasowałby tu jak pięść do nosa, klasyczny składany dach to dla takiego auta jak dobrze skrojony smoking.

Reszta pewnie będzie zależała już jednak tylko i wyłącznie od kaprysów kupującego, więc i drewno jachtowe powinno się na pokładzie znaleźć. Też by pasowało.

Audi e-tron quattro

A na koniec coś ze stajni Audi, co jednak nikogo nie powinno dziwić z kilku, dość oczywistych, względów. Po pierwsze jest to koncept dotyczący długo już zapowiadanego modelu mającego się plasować między Q5, a Q7. O tym przebąkiwano już od dłuższego czasu. Co widać na szkicach po wielkości.

Po drugie – elektryka. Audi, z tego co mi wiadomo, bardzo prężnie rozwija swój dział samochodów elektrycznych (co dziwne, bo ponoć to ogniwa wodorowe stają się teraz najbardziej rozsądnym rozwiązaniem), wiec aż się prosiło, by stworzyć coś, co mogłoby konkurować w właśnie wprowadzaną do sprzedaży Teslą X. Jeśli dodamy do tego nie jeden, nie dwa, a trzy silniki elektryczne (1 na przód, 2 na tył), to wydaje się to być całkiem rozsądną alternatywą, choć wciąż o mniejszym zasięgu niż rzeczona Tesla (500km).

Więcej dowiemy się jednak już na salonie we Frankfurcie.

Zanim jednak przejdziecie już do swoich spraw, chciałbym Waszą uwagę zwrócić na pewną kwestię – powyżej mamy tylko i wyłącznie samochody niemieckie. Samochody, które prędzej czy później z pewnością pojawią się w salonach. I choćbym nie wiem jak chciał, jak nie szukał, to często zdarza się tak, że w Poniedziałkowym Rozruszniku zwyczajnie nie mam o cym napisać odnośnie samochodów włoskich, francuskich, brytyjskich czy jakichkolwiek innych. Niemcy prześcignęli resztę o lata świetlne.

Mam nadzieję, że to tylko moje złudne wrażenie.