Kiedy 28 października 2011 roku stało się jasne, że jeden z najpiękniejszych przedstawicieli klasy średniej, Alfa Romeo 159, nie będzie już produkowana, nie potrafiłem tego zrozumieć. Jak bowiem można było dopuścić do sytuacji, w której najpopularniejsze auto koncernu pozostaje bez następcy? Żadna inna marka do takiej sytuacji by nie dopuściła i w sumie do tej pory nie do końca wiadomo, czemu Alfę pozostawiono tylko z przestarzałym już MiTo i Giuliettą. Tak czy inaczej przez 4 lata gama produktowa AR aż napawała smutkiem, a premiera niszowego 4C chwilowo wyglądała bardziej na ostatni dech konającego, niż zapowiedź nowej jakości.
Pojawiające się cyklicznie co kilka miesięcy zapowiedzi nowych modeli i ścisłej współpracy z Maserati, Ferrari oraz Mazdą (w przypadku Spidera) zacząłem już wrzucać między bajki. Brak było konkretów, więc nie było powodu by w to wierzyć.
Aż tu nagle zapowiedziano konferencję prasową. Już wcześniej pojawiły się plotki i zdjęcia rzekomego nowego modelu odzianego w maskownice. Temperatura zaczęła sięgać zenitu kiedy okazało się, że Alfa Romeo zaprezentuje nową Giulię. Wszystko miało się stać równo o godzinie 19.00, w środę 24 czerwca 2015r.
Pokazali ją. Odzianą w czerwień, ogromne alufelgi i napompowane nadkola znaczone znaczkiem Quadrifoglio Verde – Alfa Romeo Giulia.
Pierwsze wrażenie? Dziwne. Trochę… zaskoczenie? Spodziewałem się ewolucji przegenialnego przodu z modelu 159, czegoś co bardziej nawiązuje do 8C i 4C, a dostaliśmy coś zupełnie innego. Mówiąc szczerze mocno nawiązującego do głównych konkurentów w postaci serii 3, czy Jaguara XE.
Nie byłem pewien, czy to mi się podoba. Trochę jest w tym Mazdy, trochę Kii Optimy (szczególnie tylne lampy), profil jak z rzeczonej serii 3, przód, pomijając charakterystyczny, trójkątny grill, te nie jest typowo ‘alfowski’.
Ale im dłużej na nią patrzę tym bardziej widzę, że tylko Włosi mogliby zaprojektować coś niby podobnego do reszty, ale jednak mającego swój indywidualny styl. Z każdym rzutem oka na ten samochód podoba mi się on coraz bardziej, coraz więcej fajnych detali w nim widzę.
A wnętrze… w tej klasie nie ma piękniejszego. Istnieją podobne, ale to wygląda jak piękny włoski mebel.
Zostawmy jednak to, co widać na pierwszy rzut oka, bo nie to wydaje się najważniejsze. Okazało się jednak, że tak mariaż z Maserati, jak i z Ferrari, jak najbardziej był prawdą. Ta pierwsza marka dała płytę podłogową, która daje możliwość budowania samochodów z napędem na tył oraz 4×4, a ta druga dała uturbiony silnik V6, który generuje 510KM (niektóre źródła podają, że 503, ale.. co za różnica?). Do tego, podobno, najbardziej bezpośredni układ kierowniczy w klasie. Zresztą spójrzcie na ten filmik, posłuchajcie go, ciary na plecach mogą przejść.
A teraz to wszystko sobie połączcie w jedną, spójną całość. I już wiecie, że na taką Alfę Romeo czekaliśmy, że Alfa Romeo Giulia jest spełnieniem naszych marzeń.
I tak naprawdę na tym powinienem dzisiejszy Poniedziałkowy Rozrusznik skończyć, bo żadna inna premiera minionego tygodnia nie była aż tak ważna. Ba, nie doszły mnie nawet słuchy o niczym ciekawszym. Ale żeby nie było, że tylko na Giulii się skupiam, to mam dla Was jeszcze coś takiego…
Lotus 3-Eleven
Czyli typowo wyścigowy bolid, który został zaprezentowany na festiwalu prędkości w Goodwood. Jest więc 3,5-litrowe V6, nadwozie częściowo wykonane z kompozytów i waga znacznie poniżej 1 tony (2000 funtów).
Co jednak najważniejsze to fakt, że jest to po prostu wybitnie proste, stworzone do zabawy na torze auto. Pal licho te 3,5s do setki i 180 mil maksymalnej prędkości – to auto ma dawać maksymalną frajdę z jazdy przy zachowaniu równie świetnych właściwości jezdnych. I z tego co widzę – będzie to dane w standardzie.
‚Nowe’ Audi A4
A na koniec zostawiłem Wam zagadkę – wskażcie 10 zmian, jakie wprowadzono w nowym Audi A4 w stosunku do poprzednika.
Bo ja, cholera, jak zwykle mam z tym problem. To już zaczyna być nudne, więc z premedytacją nie napiszę nic o zmianach technicznych.