Notorycznie narzekam na samochody hybrydowe, jeszcze bardziej psioczę na te z wyłącznie elektrycznym napędem. Niemiłosiernie nabijam się z klasycznych SUVów, które w 90% nie widziały nawet szutrowej drogi. Z niedowierzaniem patrzę na sukcesy porządnych do bólu Niemców, kiedy wokół jest tyle pięknych, niedocenianych modeli, które z niewiadomych przyczyn nie mogą dłużej zagrzać na rynku miejsca. Załamuję ręce, kiedy widzę kolejny super nowoczesny trzycylindrowy silnik z podwójnymi sprężarkami i kompresorami o stopniu sprężania większym, niż w EVO o mocy 2000KM.

Nabijam się z tego, ale uważam to za zło konieczne, a przynajmniej nieuniknione. I nawet nie staram się tego wszystkiego zaakceptować, ile w jakiś tam sposób to sobie racjonalizuję, patrzę z innej perspektywy i akceptuję, że komuś to może pasować.

Hybrydy, co sam przeżyłem jeżdżąc Q50S, mogą nawet dawać frajdę, elektryki są genialnym wynalazkiem do miasta, SUVy, mimo swojej wielkości, są jednak dość praktycznym rozwiązaniem, wybór Niemca to totalny pragmatyzm, a małe silniki to cóż… nie każdego musi rajcować V8 bulgoczące pod maską. I to muszę przyjąć na klatę, nie zmienię tego. Nawet bym w sumie nie chciał.

5 trendów w motoryzacji, których nie znoszę

Patrzę jednak na dzisiejszą motoryzację i oprócz tych rzeczy, z których się po prostu złośliwie nabijam, widzę jeszcze morze takich upierdliwych drobnostek, które z niewiadomych przyczyn się pojawiają i tą całą moto-zajawkę mi jakoś tak zaburzają. Niby nie są czymś złym, czymś co przekreśla motoryzację w moich oczach, ale jakoś tak na mój gust negatywnie oddziałują na te wszystkie nowo powstałe modele, że nie do końca chce mi się na nie patrzeć. I w sumie, jak tak patrzę na tą poniższą listę, to jest ich zdecydowanie za dużo:

1) Przerost pyska

Kiedyś o stylu samochodu wcale nie świadczył grill. Przypomnijcie sobie jak niewielkie kiedyś były nerki w BMW, jak małe logo widniało na masce Renault i spójrzcie jak wygląda to teraz – ogromne grille z jeszcze większymi znaczkami. Nawet spójrzmy na to przywołane przed chwilą Renault, model Kadjar – tu jest logo wielkości kołpaka i jest to coś, co widzisz i zapamiętujesz na pierwszym miejscu. Bo reszta jest po prostu średnio ciekawa.

 

I niby to jest ok, bo zmusza klienta do zapamiętania tego, co najważniejsze – marki. Ale z drugiej strony powoduje to, że każde auto marki wygląda tak samo, bowiem grill, jako znak charakterystyczny, w każdym samochodzie musi być taki sam. A ten przerost pyska, który powoduje że na reszte smaczków stylistycznych brakuje już miejsca powoduje, że wszystko wygląda po prostu tak samo. A prym wiedzie w tym zdecydowanie Audi, bo któż by inny.

 

2) Wszędobylskie ekrany dotykowe

W najnowszym golfie podobno mają być 3 ekrany – dwa na konsoli środkowej, jeden za kierownicą, zamiast zegarów. Te na konsoli środkowej mają być dotykowe.

W Infiniti Q50 jest takie samo rozwiązanie – sterowanie oprzyrządowaniem odbywa się głównie za pomocą dwóch ekranów dotykowych.

W BMW serii 7 nawet pokręteł do klimatyzacji nie będzie – zamiast nich będą dwa, małe ekraniki.

Ekrany dotykowe są po prostu wszędzie. Czy jest to wygodne? Trochę. Ale jest równie bardzo frustrujące, jeśli nie możesz zima korzystać z niego w rękawiczkach albo kiedy jedziesz po wybojach i nie możesz trafić w wyświetlane na ekranie przyciski.
Ekrany dotykowe z pewnością dają duże pole do manewru w kwestii zaprojektowania systemu multimedialnego, ale czy serio wszystko musi się odbywać tylko w taki sposób?

3) Tablety

Wiecie, lubię prostotę. Proste formy, wszystko wpasowane, brak jakiś nielogicznych dodatków, udziwnień. Płynna linia, nie zakłócona żadnym dziwnym dodatkiem to, co podoba mi się we wnętrzach samochodów, dlatego nawet stosowane do niedawna bunkry, wyspy, czy jakkolwiek zwał te daszki na środku konsoli już wzbudzały mój estetyczny niepokój.

A teraz są tablety. Doklejone na siłę, pasujące jak pięść do nosa, umocowane na stałe. Bo gdyby było tak, jak np. w Audi A8, gdzie ekran wysuwa się po naciśnięciu przycisku, to niemiałbym nic przeciwko. To jest nawet fajne, jak taki ekran powoi, majestatycznie Ci się wysuwa po naciśnięciu odpowiedniego przycisku. Ale tablety? Jak na nie patrzę to mam ochotę złapać, pociągnąć i urwać.

4) Coupe ze wszystkiego

SUVy mają sens, mimo że się z nich nabijam. Są trochę nieporęczne, ale często nadrabiają to możliwościami przewozowymi, wysokim nadwoziem etc. A potem ktoś wpadł na pomysł, by te wszystkie dobre rzeczy, które mają w sobie SUVy zabrać i zamiast tego opakować to w ciasne nadwozie typu coupe. Nie muszę chyba tłumaczyć jak bardzo idiotyczny jest to pomysł, ale dla porządku: wciąż bardzo słaba aerodynamika, wyższy punkt ciężkości niż w przypadku innych coupe, wysoka masa własna i ŻADNYCH plusów w porównaniu do normalnych SUVów jak i jakichkolwiek innych samochodów.

NAJGORSZA.

HYBRYDA.

EVER.

No i jakby tego było mało doszły do tego jeszcze 4-drzwiowe coupe, coupe kombi itd. Ale one po większości są piękne, więc nie będę się spinał. CLS Shooting Brake jest najpiękniejszym, co mogło się w tej klasie zdarzyć.

5) Stałe powiększanie

Dłużej, szerzej, wyżej. Większe ekrany, większe koła, większe reflektory, większe fotele, obszerniejsze wnętrze. Wszystko ma być coraz większe. Niekoniecznie wygodniejsze. Po prostu większe.

I choć są producenci, którzy już zauważyli, że idzie to w złą stronę (Peugeot w przypadku 208 i 308 zrobił w tej kwestii bardzo mądre posunięcie… zmniejszając swoje samochody), to i tak trend jest prosty – samochody rosną. W każdą stronę. Sęk w tym, że wraz z nimi nie rosną specjalnie drogi, a nawet jest odwrotnie – odnoszę wrażenie, że jakoś rodna są ciaśniejsze, drogi węższe. Albo, odpowiednio, samochody zwyczajnie już są za duże.

Zupełnie niepotrzebnie.

I choć znacznie więcej rzeczy w nowoczesnej motoryzacji doprowadza mnie do szewskiej pasji to sami wiecie… nie ma co się spinać. Równie dobrze mógłbym wymienić tutaj jeszcze kilka dodatkowych rzeczy, pewnie jeszcze więcej Wy dodacie od siebie (jak zwykle zachęcam do Waszych własnych spostrzeżeń w komentarzach), ale trendy zmieniają się bez przerwy i pewnie za 2 lata będę mógł napisać o kolejnych, które będę wyszydzał.

Nawet na to w sumie liczę, bo bez nich motoryzacja byłaby taka nudna.